Własny ogródek! Kocham grzebanie w ziemi, sadzenie, sianie, podlewanie, nawożenie, obserwowanie jak pięknie rośnie, a potem rozkoszowanie się własnymi plonami! Wychowałam się w mieście, ale po przeprowadzce na wieś, od razu wzięłam się do roboty
moja gleba jest uboga i kamienista, a mimo to dzięki gnojówce z pokrzyw, żywokostu, wrotyczu i skrzypu wszystko rośnie pięknie, oprócz może pietruszki korzeniowej, która mnie chyba nie lubi
sieję i sadzę wszystko czego potrzebuję na co dzień - od marchewki i buraków, przez groszki, fasolki, ogórki, pory, no wszystko. Pomidory, ogórki sałatkowe i paprykę mam w szklarni. Zioła w doniczkach lub po bokach grządek. Kwiaty razem z warzywami. O chwasty dbam jak o warzywa, korzystam z nich w kuchni i apteczce. Nie oram od lat, sieję jesienią poplon zielony, ścinam i zostawiam na zimę. Wiosną jedynie glebogryzarka rozdrobni grudki. Stosuję płodozmian i uprawę współrzędną. Od stycznia planuję wszystko, kupuję nasiona, ale rozsady to już wyższa szkoła jazdy, więc kupuję sadzonki... Tak było do tej pory...W tym roku, mimo zawieruchy w świecie, nie będę miała grządek
nie wiem jak to przeżyję. Polecam każdemu, aby spróbował założyć swój ogródek. To metafizyczne przeżycie, które zmienia podejście do wielu spraw. A jaka duma! Zdarza się oczywiście problem w postaci ślimaków, suszy czy zbyt dużych opadów, no i jakichś grzybów, z którymi świetnie radzi sobie czosnek. Ale problemy są po to, żeby im stawić czoła. Ściskam Was i dajcie znać jak Wam idzie