Drążymy, bo jest ciekawy temat, od jakiegoś czasu mnie nurtował bo ogólnie fototerapia jest skuteczna ale trudnodostępna (szpitalna).
Dość dobrze zresztą widać, że raczej teoretyzujemy i/lub przytaczamy osobliwe przypadki z życia. Na pewno trudno zalecać smarowanie się Sosnowskim - słyszałem zresztą kiedyś tę historię o Chorwacji w wersji z nalewką arcydzięglową

Za stosowanie tego typu patentów "na pałę" nie biorę odpowiedzialności, bo nie stręczę nikomu takiego eksperymentalnego leczenia. Gawędzimy sobie i tyle. Forum jest przy tym adresowane do posiadaczy mózgów więc ufam, że nikt sobie krzywdy nie zrobi

Zdecydowanie odrzucam pomysł "prewencyjnej autocenzury" z powodu istnienia naiwnych durniów we wszechświecie - wypadałoby wyłącznie milczeć, bo wszystko niewłaściwie stosowane może zaszkodzić.
To prawda - próba takiej roślinnej fototerapii to w istocie bardzo poważne leczenie obarczone konkretnym ryzykiem, trzeba bardzo uważać z dawką, ekspozycją, ryzykiem alergii.
Zioła nie są dla idiotów. Teoretyzowanie nt. zastosowania bielunia i tojadu uważam za dozwolone i pożądane - decyduje atrakcyjność tematu. Ja nie miałbym nic przeciwko podawaniu receptur nawet na preparaty tojadowe - oczywiście z zastrzeżeniem, jak groźna jest ta roślina.
PS. Konkretne choroby wymieniono w temacie wątku
