Z pewną obawą postanowiłem spróbować wykorzystać ogonki liściowe, pozostałe po suszeniu liści - jak zwykle czas decydował o tym, że do suszenia użyłem samych blaszek liściowych.
Obawiałem się (i nie tylko ja) że w smaku ogonki mogą być goryczkowate, ale o dziwo smakują doskonale! Piętnaście minut gotowania w lekko osolonej wodzie, do tego masełko z bułką tartą i voila - w smaku delikatniejsze nawet od szparaga, ale za to bardziej jędrne. Hmm... pikantne bitki z polędwicy wieprzowej, karczochowe "szparagi" z masłem i tartą bułką oraz ryż na sypko - delicje! :-)