paskudnie poparzyłam rękę,no zapomniałam się i wzięłam w garść ruszt z piekarnika nagrzanego do 250 st....
było południe. Do wieczora wychładzałam rękę w chłodnej wodzie, wieczorem położyłam na dłoni okład owinęłam gazą, założyłam rękawiczkę bawełnianą i poszłam spać. Rano ręka zdrowa, praktycznie bez śladów oparzenia, lekkie zaczerwienienia w "najgorszym" miejscu.
okład:
liść aloesu obrany ze skórki, rozdrobniony + białko wiejskiego jaja kurzego + olej sezamowy (myślę, inny olej też się nada) zmieszać.
Takie proste a takie skuteczne.
Pozdrawiam