Nie bedę wchodzić w ideologie, bo szkoda na to zdrowia.
Wszyscy operujemy prawdopodobieństwem i akurat w tym całym zamieszaniu najmniej mi przeszkadza chustka na twarzy w autobusie.
I tu się różnimy - nie da się chodzić w maseczce nosząc jednocześnie okulary :-)
Dlatego nie dość, że bezsens, to jeszcze niebezpieczny, uciążliwy obiektywnie...
Nawet w czasie wielkich epidemii "czarnej śmierci" w dawnej Europie, wyginęło 25-50% ludności. Ale reszta przeżyła. Tak, zgadza sie, że bez szczepień.
Z oficjalnych statystyk wynika, że wśród przypadków śmiertelnych, jakie notujemy ostatnio 75% to osoby niezaszczepione, 25 osoby zaszczepione - po analizie wielkości obu grup (szacuję, że pełne szczepienie ma może ok. 30%) śmiertelność się w zasadzie nie różni, więc ... I zakładając, że statystyki nie kłamią :-)
Byłam na miejskim wysypisku śmieci w Gdańsku prawie 2 lata temu, równo w lutym 2020. To była wycieczka zorganizowana przez jedną z dzielnicowych bibliotek w Gdańsku + koło Polskiego Klubu Ekologicznego.
Z ich opinii w sieci wynika (sami się do tego przyznają!) że już przytłacza ich skala problemu.
Czas nie chwalić sortowanie, a działać na rzecz zmniejszenia ilości odpadów.
Osobiście oddaję dwa worki 50l w miesiącu, resztę utylizując we własnym zakresie - z korzyścią dla roślin :-) Tylko jedna uwaga - radykalne zmniejszenie ilości odpadów będzie się kłóciło z wolnością gospodarczą.
To, że jakaś gmina sobie nie radzi lub olewa sprawę odpadów, to nie zmienia faktu, że jestesmy na dobrej drodze, by wyczerpać tradycyjne zasoby surowców i utopić się we własnych śmieciach.
Tu się Basiu nie zgodzę na zwalanie winy na odbiorcę końcowego, a tak się jakoś dzieje, że to ostatnie ogniwo łańcucha obrywa, nie ponosząc w zasadzie winy. Zasoby surowców wyczerpują się przede wszystkim na skutek produkcji bubli o krótkim okresie trwałości użytkowej. Całe laboratoria pracują intensywnie nad rozwiązaniem problemu jak doprowadzić do bezużyteczności produktu po upływie okresu gwarancji. Tu znowu kłania się "wolność gospodarcza"
Jak na razie żadne twierdzenie, że zieloni na drzewa, czy precz z komuną nie zmienia tej tendencji, że jak po sobie nie posprzątamy, to nam to na zdrowie nie wyjdzie.
Taak - zieloni, którzy chcą wpędzić mnie w poczucie winy są skazani na porażkę - kiedy zajmą się rzeczywistym problemem... to nie będą zielonymi, tylko wrogami systemu :-)
Taki przykładzik z Europy: w popularnych, międzynarodowych sieciach handlowych można spotkać wiele przydatnych sprzętów, w tym działających na prąd. Zauważyłem jednak pewną prawidłowość, otóż w Polskich placówkach, w 99 procentach jest to sprzęt na archaiczne baterie... które nie tylko powodują, że sprzęt w eksploatacji jest dużo droższy, ale te właśnie baterie zanieczyszczają środowisko, wyczerpują zasoby i niech sobie każdy dopisze co mu jeszcze przyjdzie do głowy.
Ten sam sprzęt, w placówkach we Francji, Belgii, Danii, Niemczech... jest w wersji z zasilaniem mini panelem słonecznym! Wniosek? Jesteśmy traktowani jak kolonia, rezerwuar taniej siły roboczej, gdzie można wcisnąć szklane paciorki.
To samo dotyczy innego asortymentu, który pomimo iż u nas zwykle jest droższy, to już jeśli chodzi o jakość jest zupełnie odwrotnie. Kto ośmieli się wskazać palcem te nieuczciwe praktyki, ten znów naruszy "wolność gospodarczą".
Musimy podjąć decyzję, czy naszym bożkiem jest wolność gospodarcza, czy też zabiegamy o zdrową, zieloną planetę :-)
Marzy mi się jakiś taki konsumencki instytut w Polsce, który będzie badał i oceniał towary wprowadzane na rynek i klasyfikował je pod kątem jakości, ochrony środowiska, ochrony zasobów, a następnie rekomendował konsumentom.
W pierwszym rzędzie zniknęły by na przykład z rynku produkty z czterokrotnie większą objętością opakowania w stosunku do zawartości - to byłby zauważalny dla sortowni efekt...
i nie musielibyśmy wtłaczać, bezsensownie, do głów konsumentów poczucia winy, że marnują żywność (która już na marketowej półce często nie nadaje się do spożycia), że zaśmiecamy środowisko (przewymiarowanymi opakowaniami), i tak dalej i tym podobne. Wymierny efekt, a nie polityka czyli mącenie w głowach aby wprowadzić nowe podatki... Tak mi się wydaje.
Pozdrawiam serdecznie :-)