Nazbieraj teraz jaskółczego ziela. Jeśli jeszcze nie kwitnie, to rośliny z korzeniami. Rośliny wymyj z błota, wyrzuć zeschłe badyle, zmiel i wsyp paćkę do pojemnika. Paćkę zalej spirytusem tak, by się wszystko utopiło, ale nie więcej i tak zostaw do następnego dnia. Chodzi o to, by ubić bakcyle czy grzyby, które by mogły spaskudzić wyrób. Potem zalej to wszystko olejem, najlepiej słonecznikowym, tak, by warstwa oleju była 3-4 x tak wysoko, jak warstwa jaskółczego ziela. i zostaw w ciepłym, ciemnym miejscu. Możesz codziennie przebełtać. W zasadzie po miesiącu wyrób jest gotowy. Jeśli masz bagno lub lawendę to od razu dołóż żywe gałązki do jaskółczego ziela
Później, latem, zrób dokładnie to samo z kwiatami wrotyczu. Najlepiej sprawdź na zwierzakach, ale moim zdaniem możesz od razu gotowe oleje zmieszać, by mieć mieszankę na jedno smarowanie.
Ja tego typu wyroby odciskam w prasce do ziemniaków, by nie marnować surowców i gotowego wyrobu.
Możesz rozważyć dodanie jakiegoś olejku eterycznego, którego nie lubią owady.
Olej słonecznikowy jest stabilny, nie jełczeje.
Przeczytaj w internecie informacje Inez na herbiness.com o aromatyzowanej nafcie. Ona to pisała głównie pod kątem kleszczy, ale inne latadła też tego nie bardzo lubią. Niestety, nasze testy na ludziach, komarach i meszkach wskazują, że ochorna przed latadłami jest tylko na godzinę, może dwie.
Pozdrowienia :-)