Autor Wątek: falszywy-pozytywny wynik mammografii  (Przeczytany 11404 razy)

mira

  • Gość
falszywy-pozytywny wynik mammografii
« dnia: Października 19, 2011, 08:12:43 »
Wiekszosc z tego co obecnie obserwujemy w "przemysle raka" (cancer industry) dzieje sie dla zysku, wlaczajac mammografie, ktora jest uzywana do rekrutacji nowych pacjentow. Obserwuje sie alarmujaco wysoki procent falszywych-pozytywnych wynikow mammografii, w efekcie ktorych przerazone kobiety poddaja sie niepotrzebnym procedurom jak chemioterapia, radiacja czy radykalne (barbarzynskie) opracje chirurgiczne.

Badania zaprezentowane na rocznym spotkaniu Radiological Society of North America (RSNA) prowadza do wniosku, ze coroczne badanie mammograficzne znaczaco zwieksza ryzyko raka u kobiet z genetyczna czy rodzinna predyspozycja.

Badania w University of California at San Francisco (UCSF) dokumentuja, ze wsrod kobiet, ktore w przeciagu 10 kolejnych lat (dekady) przeprowadzaja badanie mammograficzne, wiecej niz polowa z nich otrzyma wynik pozytywny mimo, ze nie maja raka. Ofiary takiego falszywego-pozytywnego wyniku, zostana skierowane na dalsze badania, a jedna na dwanascie kobiet bedzie poddana operacji chirurgicznej.

Badania prowadzone przez Group Health Research Institute of Seattle for the Breast Cancer Surveillance Consortium, nad falszywymi-pozytywnymi wynikami mammografii, dotyczyly 170 tysiecy kobiet (wiek 40-59) z siedmiu regionow Stanow. Prawie 4500 objetych badaniem otrzymalo diagnoze invasive rak piersi.

Kobiety rozpoczynajace badania mammograficzne w wieku 40 lat, zamiast 50 lat, maja wieksze szanse otrzymania falszywego-pozytywnego wyniku. Badania przeprowadzene co drugi rok, zamiast rokrocznie, zmniejszaja otrzymanie falszywego-pozytywnego wyniku z 61% do 42%. (na przestrzeni dekady badan).

Zaleceniem amerykanskiego Preventive Services Task Force, jest przeprowadzac badania mammograficzne co drugi rok w okresie od 50 do 74 roku zycia.

Najnowsze badania prowadza do wniosku, ze po dekadzie corocznych badan, wiekszosc kobiet przynajmniej raz otrzyma falszywy-pozytywny wynik mammografii, z czego 7-9% bedzie poddana biopsji narazajac sie na rozne komplikacje, faktycznie nie majac raka.

http://www.naturalnews.com/033903_mammograms_false_positives.html

Offline halina1

  • Dużo Pisze
  • *****
  • Wiadomości: 1446
Odp: falszywy-pozytywny wynik mammografii
« Odpowiedź #1 dnia: Października 19, 2011, 09:59:52 »
Nie lubię spiskowych teorii.
Ale z tą mamografia to dla mnie zagadka. W większości państw cywilizowanego świata, zakupiono dużo mamografów, a państwo funduje kobietom bezpłatne mamografie.
Badanie "robi miazgę" z piersi. Tu nie tylko chodzi o wyniki fałszywie pozytywne, ale o wyniki faktycznie pozytywne spowodowane samą mamografią. Współpracowałam kiedyś przy ankiecie dotyczącej raka piersi. Nieomal wszystkie wypadki leczonego, zdiagnozowanego raka piersi dotyczyły kobiet skrupulatnie uczęszczających na badania mamograficzne.
To mój komentarz do Twojego postu Miro.

Offline stukam kopytkami

  • Ekspert forum
  • Dużo Pisze
  • ****
  • Wiadomości: 1192
Odp: falszywy-pozytywny wynik mammografii
« Odpowiedź #2 dnia: Października 19, 2011, 10:30:30 »
i dlatego unikam badania mammograficznego.
a jak jest z badaniem usg - nie wykazuje zmian nowotworowych?

Offline ewula K

  • Dużo Pisze
  • *****
  • Wiadomości: 1638
Odp: falszywy-pozytywny wynik mammografii
« Odpowiedź #3 dnia: Października 19, 2011, 15:25:39 »
Chciałabym i ja coś wnieść do tej dyskusji nad badaniami mammograficznymi...
podam podejście do tej kwestii lekarzy środowiskowych, nazywających siebie (i chyba słusznie):"lekarzami od przyczyn".
Fragment z ksiązki J. Maslanjy:"Od lekarza do grabarza":
""Wróćmy jednak do mammografu.
Jest to urządzenie skonstruowane w Ameryce w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku.Zadaniem jego jest  prześwietlenie piersi "nieszkodliwą" wiązką  promieni Roentgena w celu potwierdzenia lub zaprzeczenia obecności nowotworowego guza. Nie wszyscy jednak lekarze wierzą w jego medyczną przydatność.
Jednym z najbardziej zdecydowanych przeciwników mammografu jest m.in. dr Charles Simone, dla którego jest on urządzeniem szkodliwym dla zdrowia o mniejszej od tradycyjnej skuteczności diagnozowania.Jego zdaniem, technika palpacyjna (badanie piersi palcami dłoni) jest o wiele bardziej przydatna:"Sprawdzanie piersi przez lekarza jest tak samo lub bardziej skuteczne od mammografii.Lekarze, którzy przeznaczą od 10-15 minut na tę procedurę spowodują zwiększenie prawdopodobieństwa identyfikacji problemów".
Próby wyjasnienia argumentacji dr Simo9ne podejmowane w przeszłości, ostatecznie powstrzymał  Kanadyjczyk , prof. dr John C. Bailar, który również nie zgadza się ze stanowiskiem propagatorów techniki mammograficznej, jakoby mammograf przedłużał życie pacjentkom. Tego rodzaju przekaz , w opinii dr Bailara, profesora epidemiologii i biostatystyki na Uniwersytecie Mc Gill w Kanadzie, jest oparty na podstawach subiektywnych i bez pokrycia.
Otóż, jego zdaniem, statystyczne obliczanie współczynnika przeżycia pacjentek z rakiem piersi następuje z chwilą pierwszego mammograficznego prześwietlenia, czyli modnego "skryningu".
Fakt, że mammograf może doszukać się nowotworowego guza o rok wcześniej (wykryty guz zazwyczaj ma już 10-12 lat), wcale nie świadczy o tym, że pacjentki po mammografii żyją dłużej od tych, które użyły metody palpacji, twierdzi prof. Bailar.
W opinii lekarzy "przyczynowców" - "wcześniej" oznacza wcześniejsze zabiegi chemoterapii, naświetlania lub ingerencję chirurga, z czym wiąże się zwiększone prawdopodobieństwo stymulacji i intensyfikacji choroby.Nieco opóźnione w czasie wykrycie  guza metodą palpacjio nie zmniejsza szans wyleczenia!"
teraz ja: rozdział jest bardzo obszerny, więc podam tylko niektóre fragmenty
cytat:"zdecydowanie bardziej krytycznie brzmi kolejna wypowiedź, tym razem Irvinga Brossa, dyrektora instytutu naukowego specjalizującego się w badaniach  nad rakiem (Orwell Park Memorial Institute for Cancer Research, USA):"Kobiety  powinny zostać poinformowane o niebezpieczeństwie mammografii...Lekarze rzucili się na to masowo. Zabrali się do tego natychmiast, prześwietlając nie kilka, a ćwierć miliona kobiet"(...)
"...Taki wzrost ekspozycji w liczbie ćwierć miliona osób, co mogło przynieść więcej szkody niż dobra, było aktem kryminalnym, sponsorowanym przez rząd federalny i Amerykańskie Towarzystwo Raka".
A co na to inni? Profesor dr medycyny John W. Gofman jest naukowcem z departamentu biologii molekularnej na Uniwersytecie w Berkley (USA) i laureatem wielu prestiżowych nagród (również w dziedzinie kardiologii), który przez ponad 30 lat zajmował się skutkami naświetlania jonizującego o niskim poziomie natężenia, z jakim mamy do czynienia m.in. w mammografii. Uważa on, że im częściej poddajemy się mammografii tym gorzej. Spowodowane jest to, zdaniem profesora, akumulacją, przez co kolejne naświetlania wywołują proporcjonalnie poważniejsze szkody.
Prof. Gofman twierdzi:" Z uzyskanej obecnie ewidencji  należy w pełni logicznie i naukowo wnioskować, że wszystkie rodzaje raka mogą być wywołane naświetlaniem".Kiedy oświadczył (będąc wciąż zatrudniony przez atomową komisję energii), że ryzyko raka podawane do publicznej wiadomości jest dziesięciokrotnie zaniżane, okazało się, że wkrótce po tym musiał poszukiwać pracy.
Prof. Gofman jest przekonany, że 74% rocznych zachorowań  na raka piersi spowodowane jest promieniowaniem z różnych źródeł. "W naszej ocenie - mówi prof. Gofman - około 3/4 obecnych przypadków raka piersi w skali rocznej USA jest spowodowane wcześniejszym promieniowaniem jonizującym, głównie ze źródeł stosowanych w medycynie".
Najnowsze informac je, z jakimi zetknąłem się na temat istnienia zależności pomiędzy mammografią a wzrostem zachorowań na raka piersi, pochodzą z "Journal of American Medicine (2002), który doniósł o rezultatach badań, przeprowadzonych w amerykańskim Centrum Naukowym Raka im. F. Hutchinsona.
Naukowcy centrum potwierdzili  dwukrotny wzrost przypadków raka piersi, którym wykonano dwa lub więcej zdjęć mammografem w porównaniu z kobietami, którym nigdy ich nie robiono.Natomiast jedno tego rodzaju prześwietlenie powodowało wzrost zachorowań "tylko" o 60%." koniec cytatu
.... zawsze  jak piszę o promieniowaniu, naświetlaniach ...przychodzi mi na myśl mój mąż, którego przy zerowym PSA, z powodu marginesu + naświetlono dawką 66 Gy....mimo, że mam jeszcze z tego tematu wiele interesujących wiadomości...czuję, że muszę skończyć...bo po prostu ...zaczynam się źle czuć psychicznie...Pozdrawiam Ewa

Offline Basia

  • Płytki nurek
  • Global Moderator
  • Dużo Pisze
  • *****
  • Wiadomości: 11068
Odp: falszywy-pozytywny wynik mammografii
« Odpowiedź #4 dnia: Października 19, 2011, 17:20:13 »
Może wróćmy do podstaw - nie istnieje fałszywy wynik mammografii, istnieje nieprawidłowy odczyt, istnieje stwierdzenie "zmian w tkankach" i odczytujący musi zdecydować, czy to coś normalnego, czy to coś niepokojącego, czy coś groźnego. Biorąc pod uwagę system w USA, gdzie lekarze zarabiają na każdej czynności, a z drugiej strony nawet podejrzenie o zaniechanie powoduje atak gromad prawników gotowych zasądzić takiego lekarza na śmierć finansową lub medyczną, to opis Miry dobrze oddaje sytuację kobiet w USA. Prawdą jest, że dawne mammografy operowały zbyt wysokimi dawkami promieniowania, prawdą jest, że obecnie wszelkie siły medyczno-państwowe (u nas też) zaklinają się, że ale teraz już tak nie jest i jest już zupełnie bezpiecznie.
Jeszcze raz: mammografia nie wykrywa raka, mammografia pierś prześwietla i robi obraz, i to odczytujący je ocenia, a nie automat.

Z tego, co mi mówiła moja ginekolożka, to mammografia robi nieco inne zdjęcia, niż USG, dlatego warto je robić przemiennie.
Z jakiegoś dziwnego powodu niedawno dostałam pocztą imienne zaproszenie właśnie na darmową mammografię, ale nie USG, i to z dwóch źródeł.

Nie wiem, czy sama mammografia jest bardzo niebezpieczna, ale już same biopsje mogą rzeczywiście pobudzić do wzrostu łagodną zmianę. Następna sprawa, to histeryczne "na wszelki wypadek" - usunąć zwapnienia, gruczoły łojowe, blizny. Niby nic, ale tkanka tłuszczowa się zwykle paskudnie goi.
Następna sprawa, to częstotliwość mammografii - jeśli co rok, to chyba rzeczywiście jakieś wariactwo.

Cytuj
Prof. Gofman twierdzi:" Z uzyskanej obecnie ewidencji  należy w pełni logicznie i naukowo wnioskować, że wszystkie rodzaje raka mogą być wywołane naświetlaniem"
Chyba człowiek jest optymistą - wynikałoby z tego, że do epoki Roentgena i Marii Curie-Skłodowskiej nie było raków? Albo inaczej: czy każdy rodzaj raka można wywołać naświetlaniem?

Osobiście USG dałam zrobić a na mammografię jakoś niezbyt mnie ciągnie.
Pozdrowienia :-)

Offline ewula K

  • Dużo Pisze
  • *****
  • Wiadomości: 1638
Odp: falszywy-pozytywny wynik mammografii
« Odpowiedź #5 dnia: Października 19, 2011, 18:35:24 »
Dodam jeszcze jeden cytat z lekarzy ekologicznych:
"Komórki rakowe, które potencjalnie mogą się znajdować w zaciśniętych płytami mammografu piersiach, pod naporem ciśnienia  na delikatną tkankę przemieszczane są z łatwością do węzłów chłonnych, a stamtąd wraz z krwią rozprzestrzeniają się po całym organiźmie.
Radiolodzy wiedzą, że badanie kobiecych piersi powinno odbywać się w sposób delikatny, by nie spowodować naruszenia lub przemieszczenia nowotworowego guza w przypadku jego obecności. Niestety, w praktyce wielu z nich stosuje zwiększony nacisk płyt w celu otrzymania większego zagęszczenia obserwowanej na zdjęciu tkanki. Ułatwia to im odczyt i interpretację zdjęcia! takie postępowanie to potencjalny wzrost wizyt składanych u onkologa. A ten podejmuje decyzje zgodne z procedurami postepowania..."
Znam to z autopsji...miałam 3 mammografie...za każdym razem trudno mi było wytrzymać z bólu. Ostatnią robiłam 3 lata temu. Nie zrobię już więcej tego badania.

Offline Basia

  • Płytki nurek
  • Global Moderator
  • Dużo Pisze
  • *****
  • Wiadomości: 11068
Odp: falszywy-pozytywny wynik mammografii
« Odpowiedź #6 dnia: Października 19, 2011, 19:39:04 »
USG jest zupełnie bezbolesne, trochę żelem upaćkają, ale to wszystko.

Pozdrowienia :-)

Offline Alchemik

  • Ekspert forum
  • Dużo Pisze
  • ****
  • Wiadomości: 839
Odp: falszywy-pozytywny wynik mammografii
« Odpowiedź #7 dnia: Października 19, 2011, 21:15:56 »
Słowo dla Szanownych Pań - powstaje nowsza metoda obrazowania nawet głeboko schowanych maleńkich guzów w sporej objętości biuście - termowizja. ogólnie zmiana nowotworowa ma wzmożony metabolizm, przez to w jej obszarze obserwuje się wzrost temperatury.
I zaznaczam - wszystko ma swoje wady i zalety. Po to powinno się kłaść nacisk na obecność dobrze wyszkolonych specjalistów (fizyków medycznych) w pracowniach mammograficznych. Sama procedura nie jest przyjemna, bo byłem kilka razy na zajęciach z mammografii, więc serce się kraja. A zrobiona dobrze redukuje ryzyko indukcji nowotworu do minimum - wiązka promieniowania nie może objąć obszarów układu limfatycznego, a parametry ekspozycji zgodne z zasadą ALARA, czyli tak niskie, by nadawało się do oceny diagnostycznej, ale nie wywoływało (bądź redukowało do minimum) negatywnych skutków.
Czasem w USG nie widać tego, co widać w RTG i vice versa. Ale... niestety - komórkę nowotworową (i zdrową) może indukować do rozrostu mnóstwo czynników, w pierwszym kontakcie najczęściej promieniowanie jonizujące, nie da się tego ukryć, ale i fale akustyczne prawdopodonie też. Dodatkowo - USG nie ma tak dobrej rozdzielczości przestrzennej, guz o wielkości 1-3 mm można pomylić z gruczołem, zwapnieniem, choć doświadczony lekarz wyłapie i się zastanowi. A taka wielkość tkanki nowotworowej chłonie prom. X dosć intensywnie. I prawde mówicie, że to tylko obrazuje, a nie diagnozuje.

Dużo zdrowia :)
Alchemik
Wszystko, co jesteś w stanie zrobić, czyń to z całą swoją mocą. Nie jutro. Teraz.

Offline ewula K

  • Dużo Pisze
  • *****
  • Wiadomości: 1638
Odp: falszywy-pozytywny wynik mammografii
« Odpowiedź #8 dnia: Października 20, 2011, 08:45:53 »
Miro! Zgadzam się z Twoimi wypowiedziami. Jest takie powiedzenie, że łatwiej zapobiegać, niż leczyć...czyli profilaktyka. Co to słowo oznacza? Widzę, że jego sens został sprowadzony głównie do wykonywania badań profilaktycznych...zgoda, są one bardzo ważne, ale czy to ma być wszystko ? Dla mnie właściwa profilaktyka, to nie tylko systematyczne badania i wizyty u lekarzy...dla mnie profilaktyka, to właściwy styl życia ...czyli prawidłowe odżywianie, aktywność ruchowa i niwelowanie niszczącego zdrowie stresu. A co nam podają media? A jaką reklamą  są one przesiąknięte? Reklamy leków....czy reklamowane są zioła? Nie zauważyłam. Za to widzę codziennie zachwalanie jedzenia pasteryzowanego, homogenizowanego, rafinowanego, destylowanego, smazonego, puszkowanego, mrożonego, zasłodzonego, konserwowanego, pełnego barwników, spulchniaczy, wybielaczy, nawozów sztucznych, pestycydów, herbicydów, roslinnych olejów, dodatków smakowych, plastiku, aluminiowych folii itd.
A co piszą lekarze ekologiczni? Mówią oni , ale o badaniach nieinwazyjnych, poddają krytyce nadmiernie , często nieuzasadnione badania wykorzystujące promieniowanie. Akceptuję usg, ale...o ile wykonywane jest na wysokiej jakości sprzęcie, a analize wyniku dokonuje specjalista wysokiej klasy. A jak to wyglada w rzeczywistości??? Przerobiłam na sobie kilka lat temu.
Podczas badania usg brzucha pani doktor znalazła "coś" podejrzanego nad lewą  nerką...całkiem to spore było, bo ok.4/5 cm. Dostałam momentalnie skierowanie na TK brzucha z kontrastem.
Co przeżyłam w tym czasie, to....moje....szukanie miejsca gdzie w miarę szybko zrobią mi badanie.
W myslach powoli zaczęłam się żegnać z życiem....potem badanie, kontrast....i co??? Ulga, to zwyczajnie inaczej, nietypowo położona nerka....ulga.....za rok poszłam w inne miejsce na usg. Robił je chirurg...od razu zauwazył tą nietypowo położoną nerkę, nie widział w tym nic groźnego. Poinformował mnie o tym. Spłynęła na mnie refleksja....gdybym wtedy trafiła na fachowca, nie oberwałabym promieniowaniem, nie podano by kontrastu. Wtedy, po odczytaniu wyniku TK czułam ulgę i radość...taki pierwszy naturalny odruch. Ale jak w następnym roku badanie zrobił ktoś kto się zna na swojej pracy, naszły mnie refleksje i...poczułam złość...ale co się podziało, tego się nie odwróci. :)


Offline ewula K

  • Dużo Pisze
  • *****
  • Wiadomości: 1638
Odp: falszywy-pozytywny wynik mammografii
« Odpowiedź #9 dnia: Października 21, 2011, 09:33:12 »
Podaję Wam jeszcze jeden fragment z książki J. Maslanky, uważam że jest on wazny:
"Najnowsze badania w Anglii wykazały ("Journal of Applied Toxicology), że ksenoestrogeny (parabeny)stosowane w przemysle kosmetycznym jako środki służące do kontroli mikroorganizmów posiadają bezpośredni związek z rakiem piersi.
Dr P. Darbre, onkolog i naukowiec z Uniwersytetu Reading, badając kobiety ze zdiagnozowanym rakiem piersi, w osiemnastu przypadkach na dwadzieścia potwierdziła tkankową obecność tychże chemikaliów, zawartych w kosmetycznych płynach, szamponach, kremach i dezodorantach.
"Rezultaty te, jak twierdzi dr Darbre, tłumaczą, dlaczego 60% wszystkich przypadków raka piersi zlokalizowanych jest tylko w jednej piątej całości piersi- wyższej i zewnętrznej ćwiartce, tej najbliższej pachy".
Kwestionowaną tylko przez przemysł kosmetyczny zdolność penetracji skóry przez ksenoestrogeny, potwierdził równiez naukowiec z Northwestern University , dr K. Mc Grath. Tym razem badał on związek, jaki istnieje między używalnością dezodorantów  a częstotliwością zachorowań na raka piersi. Kobiety, które goliły pachy trzy razy w tygodniu, a dezodorantu używały co najmniej dwa razy na tydzień, mogły spodziewać się raka 15 lat wcześniej od tych, które tych zabiegów nie stosowały.
Proponowane wyjście? Mydło, a jeśli już środek przeciwpotny, to ałun będący całkiem niezłym wyjściem. Ten przynajmniej nie zawiera aluminium (kojarzonego z Alzheimerem i zmianami w DNA), BHT (butylowa pochodna hydroksytoluenu, określana jako karcynogenny związek mający wpływ na zaburzenia procesu reprodukcji), talku (wywołujący raka wśród badanych zwierząt), propyloglikolu (zakwasza komórki; karcynogenny i kojarzony z deformacją płodu; częsty składnik wielu szamponów i kremów).
Nalezy zaznaczyc, że zdecydowana większość produktów chemicznych szkodliwych dla zdrowia pochodzi z ropy naftowej, którą lekarze ekologiczni uznają za jedną z największych trucizn.
Przemysł kosmetyczny szczególnie korzysta z jej usug (m.in. syntetyczne zapachy, potrafiące wywołać zaburzenia układu nerwowego oraz alergie). Niby mała szkodliwość społeczna, a jednak- raz skumulowana trucizna nie wyparuje...".
Źródło: J. Maslanky;"Od lekarza do grabarza".

Offline Basia

  • Płytki nurek
  • Global Moderator
  • Dużo Pisze
  • *****
  • Wiadomości: 11068
Odp: falszywy-pozytywny wynik mammografii
« Odpowiedź #10 dnia: Października 21, 2011, 11:59:23 »
Proponowane wyjście? Mydło, a jeśli już środek przeciwpotny, to ałun będący całkiem niezłym wyjściem. Ten przynajmniej nie zawiera aluminium (kojarzonego z Alzheimerem i zmianami w DNA)

Nie wiem, czy to było tak po angielsku, czy tłumaczowi się pozajączkowało, ale - podpieram się Wikipedią:
"Ałun potasowy (ałun, ałun glinowo-potasowy; z łac. Alunit (alumen) lub franc. alun = ałun) – nazwa zwyczajowa dwunastowodnego siarczanu glinowo-potasowego. W farmacji stosowane są również nazwy: Aluminium Kalium sulfuricum, Alumen FP VIII, Aluminii Kalii sulfas. Występuje naturalnie jako minerał."
***

A tak na marginesie - w tekście Ewy pojawiła się kombinacja golenia pach, czyli systematyczne uszkadzanie naskórka pod pachami połączone ze stosowaniem bardzo chemicznych kosmetyków - dezodorantów. Włosy pod pachami chronią wrażliwą skórę przed otarciami i odparzeniami. Twarde, odrastające włosy powodują wtórne zranienia, a jeśli odrastając zaczną wrastać w skórę, to pojawiają się jeszcze zakażenia. Pod pachami są węzły chłonne, a przez pot z organizmu usuwa się wiele toksyn.
Osobiście uważam, że sam pomysł golenia włosów pod pachami jest szkodliwy dla zdrowia, reszta to sprawa wtórna. Mydło i odpowiednia odzież powinny rozwiązać 99,9% problemów u zdrowych osób.

Pozdrowienia :-)

Offline ewula K

  • Dużo Pisze
  • *****
  • Wiadomości: 1638
Odp: falszywy-pozytywny wynik mammografii
« Odpowiedź #11 dnia: Stycznia 02, 2012, 08:37:29 »
Czas świątecznej laby wykorzystałam na przeczytanie interesującej książki Wiesławy Stopińskiej pt."Medycyna między wschodem a zachodem".
Kilka słów o autorce książki: Wiesława Stopińska jest doktorem nauk medycznych, lekarzem rodzinnym i pediatrą, dyplomowanym homeopatą i akupunkturzystą. Od wielu lat propaguje i stosuje w praktyce lekarskiej, obok akademickich metod diagnozowania i leczenia, także medycynę naturalną. Jest ona autorką pierwszej w Polsce pracy doktorskiej ukazujacej wyniki praktycznego wykorzystania naturalnych metod w leczeniu nawracających infekcji dróg oddechowych u dzieci oraz wieloletnim współpracownikiem Centrum Medycyny i Psychoterapii w Katowicach. Dokształcała się w Polskiej Akademii Umiejetności w Krakowie na kursie Tradycyjnej Medycyny Chińskiej prowadzonym przez Claudea Diolosy.
Ksiązka jest bardzo interesująca i na pewno warto ją przeczytać.
Fragment, który myślę że bardzo pasuje do tematu tego wątka, dotyczący guzów piersi.
Cytat:"Podczas jednego z moich szkoleń, na które przybywają ludzie różnych profesji, pani inżynier Irena Kubik z Katowic podzieliła się z nami osobistym doświadczeniem. Jej pierś została przed laty zakwalifikowana do operacji z powodu obecności guza. Przed wyznaczonym terminem zabiegu złakniona życia wyjechała z mężem w góry, aby nacieszyć oczy tym,  co bardzo kochała. Jej hobby było zbieranie ziół. Zasłyszała o pewnej recepcie, którą postanowiła wypróbować. Składały się na nią takie zioła jak: kora dębowa, kora wierzby, liść orzecha włoskiego, liść porzeczki czarnej, liść brzozy, ziele przywrotnika, kłącze tataraku, liść borówki czernicy, kwiat nagietka, ziele szałwii, korzeń łopianu, ziele jemioły, koszyczek rumianku, liść babki, kłacze wężownika, ziele dziurawca.
Mieszała wszystkie zioła w równych ilościach i dwie garści mieszanki zalewała wrzątkiem. Gotowała mieszankę i dodawała na koniec łyżkę nasion lnu, gdyż jest to substancja ściągająca i wysuszajaca.Studziła wywar i w letnim naparze moczyła obie piersi w wanience przez mniej więcej pół godziny, oglądając wiadomości. Śmiali się oboje z mężem, bo pan Stanisław znany z poczucia humoru, żartował na ten widok.Potem obowiązkowo należało się położyć i okryć. Po dwóch tygodniach , leżąc na stole operacyjnym (nikt już później jej nie badał), oczekiwała na anestezjologa. Dopiero po znieczuleniu, podczas ogledzin okazało się, że operacja nie może się odbyć, ponieważ nie ma guza!. Była to odpowiedź na jej pytanie o powodzenie zabiegu, które zadała po wybudzeniu się z narkozy. Taka jest ta nasza medycyna Zachodu..."
« Ostatnia zmiana: Stycznia 02, 2012, 08:40:32 wysłana przez ewaryn »

Offline stukam kopytkami

  • Ekspert forum
  • Dużo Pisze
  • ****
  • Wiadomości: 1192
Odp: falszywy-pozytywny wynik mammografii
« Odpowiedź #12 dnia: Stycznia 02, 2012, 11:11:30 »
Poluję na tę kiążkę od jakiegoś czasu  ;-)