Moja psica coś zjadła, a może wypiła z jakiejś kałuży, faktem jest, że przez 3 dni, co kilka godzin, nocą też, strzelała płynem pod wysokim ciśnieniem, zamiast kupy. Na trzeci dzień już była rzeczywiście słaba.
To postanowiłam spróbować kurację: zagotowałam ziele 7pałecznika, dziką miętę i liście arcydzięgla i wlałam to do wiaderka zamiast wody.
Psica na początku patrzyła na mnie z wyrzutem, ja jej tłumaczyłam, że to nie jest gorsze, niż woda z kałuży, aż w końcu poszłam po rozum do głowy, czyli po kawałeczek masła do lodówki i wrzuciłam do wiaderka z wywarem.
Dalej już poszło bez przemocy, a ja i psica miałyśmy przespaną noc.
Może to się komuś przyda?
Pozdrowienia :-)