Basia zatytułowała ten watek:"Rak prostaty - bez operacji?"
Kiedyś takie spojrzenie na ten nowotwór budziłoby we mnie niedowierzenie, sceptycyzm, powątpiewanie i inne emocje.... a dzisiaj: zaczynam inaczej myśleć...
Kiedyś w forum raka prostaty uczestniczył Polak mieszkający w Niemczech. W pewnym momencie napisał , że był na spotkaniu z człowiekiem, który od 10 lat ma zdiagnozowany ten nowotwór (PSA ok.20).Nie poddał się leczeniu konwencjonalnemu , wprowadził zmianę diety i stylu życia . Zablokował w ten sposób postęp choroby. Jak przebywa poza domem (dłuższe wyjazdy) i tym samym nie przestrzega narzuconych sobie "zasad" zaraz PSA zaczyna rosnąc.
Oczywiście nie wytrzymałam i wysłałam do niego maila, prosząc o więcej szczegółów. Odpowiedział. Wyjaśnił mi, że w Niemczech mają w każdym większym mieście "kółka" w których zrzeszają się ludzie z określonym schorzeniem. Działają też takie punkty zrzeszające chorych na raka prostaty. I właśnie ten forumowicz był na takim spotkaniu z tym człowiekiem. Przyjechal on do nich ze swoim urologiem , miał ze sobą wykresy PSA, omawiał dietę, wpływ aktywności ruchowej na blokowanie postępu choroby.
Zapytałam co mówił o diecie? Dostałam odpowiedź, że chodzi o taką dietę jaką ja propaguję na forum. Dał mi namiary na stronę internetową tego człowieka.
Nota bene forumowicz, o którym pisze miał zdiagnozowanego tego raka przy PSA bliskim 300. Scyntygrafia wykazała przerzuty kostne. Zaczęliśmy z sobą korespondować... wprowadził u siebie zmiany w jadłospisie, zaczął uprawiac sport (biega co drugi dzień po 1 godzinie). Mija właśnie trzeci rok, a on czuje się bardzo dobrze, od chwili kiedy dostał diagnozę nie był nawet jednego dnia na zwolnieniu. W ubiegłym tygodniu dostałam od niego maila, napisał do mnie:"Ewo, czuję się nadal wyśmienicie". Możecie wyobrazic sobie moją radość.
A teraz przejdę do książki J. Maslanky....w niej znajduje się odpowiedź:" rak prostaty bez operacji".
Lekarze ekologiczni stoją na stanowisku, że:(podam tylko fragmenty, bo rozdział jest obszerny):
"Zgodnie z tym , co mówią lekarze leczący przyczyny, marker PSA jest kolejnym przykładem diagnozowania, otwierającym furtkę praktykom onkologicznym, zwiększającym możliwość niepotrzebnych interwencji, prowadzących do uagresywnienia i przerzutu komórek nowotworowych z gruczołu prostaty na inne części ciała" (nawiasem mówiąc człowiek, który ten marker opracował nigdy sobie samemu PSA nie bada...przypis mój)
"W opinii lekarzy leczących przyczyny, odczyt (PSA) pomiędzy 4 i 10 powinien zostac potraktowany jako ostrzeżenie."
"natomiast jeśli wynik wskazuje reggularnie powyżej 10 i wciąż nie widac wyraźnych symptomów choroby, jest to odpowiedni moment na "stałą obserwację" gruczołu oraz
zmianę trybu zycia wg zaleceń zawartch w drugiej części książki"Oczywiście, to tylko wyrawane fragmenty z bardzo długiego rozdziału....
Teraz stawiam sobie pytanie:
1. Dlaczego mężczyźni ze zdiagnozowanym tym rakiem nie mają zlecanych badań poziomu hormonów??? Oczywiście bada się poziom testosteronu po wprowadzeniu blokady hormonalnej. Wiadomo jest, że blokada blokuje testosteron średnio na ok. 2-3 lat...a potem rak idzie jak "burza"...blokadę przerywa i bez przeszkód rozwija się w organiźmie chorego męzczyzny. Żeby nie przedłużać, nie będę opisywac jakie skutki uboczne, a nawet zagrożenie zdrowia niesie za sobą blokada hormonalna.
2. Dlaczego kobiety z rakiem piersi nie mają zlecanych pełnych badań profilu hormonalnego?
Wszystko to wydaje mi się dziwne i niezrozumiałe....pewnie jeszcze za mało wiem. Muszę uczyć się dalej. Wiele nauczyłam się ze stron Gospodarza, wiele od Was, bo ja już od dawna wiem, że jesli położę nadzieję w onkologach, czy urologach, to przegram. Wiem, że operacja jest tylko i wyłącznie leczeniem objawowym.
No, już nie zanudzam Was....trochę się Wam wygadałam, działa to na mnie uspokojająco
Miłego dnia dla wszystkich. Ewa