Nie trzeba być anglojęzycznym, po polsku też o tym było, na przykład na Onecie. To był po prostu typowy hippie. Dobrze, że przerwał, zanim nie spadł na dno. Ja bym o to do niego nie miała pretensji. Nie pierwszy i nie ostatni hippis, który pojechał do Indii i tam został wegetarianinem i buddystą.
Mnie bardziej złości polityka firmy Apple, która jest jednym z filarów amerykańskiego cyrku absurdalnych patentów. Sami skorzystali z najbardziej liberalnego wolnego (od wolność) systemu operacyjnego - BSD, ale sami nie oddali od siebie nic dla wolności.
Użyteczność niektórych inowacji dla mnie jest dyskusyjna - ot, drogie zabawki dla dzieci bogatych rodziców. Niestety, te zabawki, pomimo swojej ceny są produkowane w Chinach w paskudnych warunkach. Ostatnio było głośno o fali samobójstw robotników w chińskiej fabryce Foxconn - na przykład:
http://wyborcza.biz/biznes/1,101562,7936750,Samobojstwa_w_Foxconn__Apple_jest__zasmucony_.htmlAle, czy firma zerwała kontrakty?
A może on, jak firmowy wizjoner nie zajmował się sprawami praktycznej realizacji owych wizji?
Chyba tylko ludek podpisujący się wszędzie w Onecie jako "sławni wegetarianie" wierzy, że dieta wegańska całkowicie chroni przed rakiem, a i to nie jestem pewna, czy to nie jest jednak zawodowy prowokator na etacie Onetu.
Czy buddyzm gwarantuje cokolwiek za życia? A czy chrześcijaństwo gwarantuje cokolwiek za życia? Czy jakikolwiek system medyczny gwarantuje cokolwiek? Czy widział ktoś osobę nieśmiertelną i wiecznie zdrową?
Oczywiście, jak zawsze szkoda człowieka. Miał rzeczywiście niebywałą rękę do rozwoju firm - trafił we właściwy czas i we właściwe miejsca.
Jak opadną emocje i żal, jego pracownicy za kilka lat go osądzą i to będzie najlepsze podsumowanie jego życia. Na plus lub minus, ale to będzie najlepsze podsumowanie jego życia.
Pozdrowienia :-)