Dzięki Basiu za rady. W końcu się biorę za olej kocankowy. Myślałem, że trzeba robić w gorącej kąpieli wodnej, dlatego nie robiłem, bo nie byłem pewny.
Wiemy jak wygląda jaskółcze ziele i uczep. Jak byśmy mieszkali w Polsce to by nie było problemów z ziołami, tym bardziej, że w mojej rodzinnej miejscowości znam wszystkie lasy, rzeczki i sadzawki w okolicy. Niestety u nas jak co roku zbieramy kwiaty bzu i potem owoce to patrzą na nas jak na ufo. Po dziką różę i jarzębinę już nie chodzimy bo niby ma być tylko dla ptaków. W wielu miejscach są piękne duże stanowiska jeżyn. Ale jak ktoś ostatnio zobaczył jak zbieramy do wiaderka na sok na zimę to wieeeeelkie zdziwienie i znak zapytania w oczach.
Znamy okolice ale stwierdziliśmy z żoną, że przyrodę to mają tu jakąś monotonną.
Jak mama do nas przyjechała i poszliśmy do lasu może uzbieramy jakiś grzybów, to były pytania a po co to, może trujące i przecież są pieczarki w sklepie.
Jak koledze z pracy zaproponowałem w chorobie syrop Hildegarde to owszem ładnie podziękował ale nie bardzo chciał skorzystać. Widzę, że bardzo odeszli od natury i do natury nieufni i tylko pastylka się liczy. A ichniejszy system opieki zdrowia prawie leży i kwiczy.
W pracy to co roku dopłacają, żeby się iść zaszczepić na grypę a jak powiedziałem, że nie chcę to od razu odpowiedź - co, chcesz być chory?
Jednemu małemu dzieciakowi lekarz stwierdził egzemę i bez jakiś badań i wywiadów przez miesiące wali maści sterydowe bo tak "komputer kazali". Zaproponowaliśmy, żeby smarowali olejem z czarnuszki i wewnętrznie również, to jakie było zdziwienie, że pomaga i skóra ładnie się goi. Inną sprawą jest, że dzieciak ma olbrzymią dawkę cukru codziennie, ale to oczywiście nie może być jedną z przyczyn. Jak to usłyszałem to odpuściłem.
Jeszcze tylko dodam, że jak syn przyniósł ze szkoły opis zestawów obiadowych o których wcześniej szkoła trąbiła, że mega zdrowe, to zdębiałem.
Przepraszam z moje wypociny ale naprawdę chcielibyśmy zbierać zioła osobiście ale możliwości są bardzo ograniczone.
Zostaje nam zbieranie i kupowanie ziół jak jesteśmy na wakacjach.
Wracając do tematu to żona popija już mieszankę za twoją poradą. Tylko się jeszcze zastanawiamy, czy trzeba robić jakieś przerwy i czy tylko w czasie cyklu czy po też? Ale myślę, że można bez przerwy bo to nie są mocne zioła oprócz kończyny.
A i jeszcze rodzynek na koniec. Pewna pani powiedziała mi, że zioła nie działają bo ona pracuje w szpitalu a tam żaden lekarz ziół nie przepisuje a jak by działały to by zadawał. To była odpowiedz jak zaproponowaliśmy tej pani coś na typowe przeziębienie.
To co napisała Morana to cenna uwaga i trop.
Jeszcze raz przepraszam za przydługi i nie na temat post.
Dzięki i pozdrawiam.