Na 8 takich pań, 3 zgłosiły się podczas suplementacji wit. D, 5 całkowicie (że się tak niezbyt wyrażę) "gołych" w tej kwestii.
U suplementujących poziom suboptymalny / optymalny (u jednej z Pań wysoki), u "gołych" - niski, jedna o dziwo optymalny w górnej normie.
W trakcie suplementacji witaminą D raczej jazda, czyli raz w miarę ok, raz dołek ale bez rewelacji.
Po zaprzestaniu suplementacji witaminą D (po moich namowach) i podaniu pyłku kwiatowego u 6 widoczna (równa) poprawa. U dwóch (wcześniej brały wit. D) bez zmian.
Z moich obserwacji (tu już dotyczy i osób cierpiących ma "klasyczną" depresję) wynika, że lepiej działa połączenie nalewki dziurawcowej i pyłku ale nalewkę nie wszyscy chcą / mogą stosować.
A co do wit. D w depresji. Znam jedną osobę - kiedy mialem okazję z nią rozmawiać brała kosmicznie wysokie dawki witaminy D (po kilkadziesiąt tysięcy jednostek / dzień) od prawie 8 miesięcy,w dodatku bez witaminy K, ponadto ograniczała produkty z witaminą A. Twierdziła, że czuje się doskonale. Nie widziałem jej od kilku miesięcy, jak tylko spotkam, popytam jak tam obecnie suplementacja vs. samopoczucie.
Zdam relacje z rozmowy.