Takie myślenie jest słuszne i potwierdzone. Oczywiście jeśli chodzi o to, że pszczoły będą pobierały pokarm, który będzie jak najbliżej gniazda, bo ich wydatek energetyczny będzie dodatni.
Natomiast jeśli chodzi o scukrzanie się miodu, poprzez podkarmianie (nie mówię teraz o zimowym/ wiosennym podkarmianiu, a o fałszowaniu) przez pszczelarzy cukru, to nie wiem, czy nie musiałbyś właśnie mieć kontroli, ula gdzieś oddalonego od pożytku zastępczego i z przeprowadzeniem prób również na fruktozie, nie tylko sacharozie (tak już w szczególe). Teraz już mowa tylko o tym, jak prawidłowo przeprowadzić eksperyment, tak gwoli ścisłości, bo bez kontroli metodyka jest o kant d. potłuc… No i chyba musiałbyś kontrolować czystość zbieranego pokarmu w kontroli, żebyś mógł obserwować tempo krystalizacji, porównywać z literaturą i z miodem eksperymentalnym. Chyba, że zrobisz po łebkach i po prostu będziesz porównywał eksperyment z literaturą. Bo to, że pszczoły pobierać będą to co jest bliżej, lepiej dostępne i odpowiednio nasycone cukrem, to jest pewnik. Dane mam z „Insect and flowers: the beauty of mutualism”. Sorry, ale mam fioła na punkcie metodyki pracy.
Zafałszowanie miodu można wykryć stosując metody izotopowe węgla C13 i C12 (opracowane przez Bogdanova i Martona 2002), pozwala na wykrycie w miodzie już 7% dodatku cukrów pochodzących z enzymatycznej hydrolizy sacharozy z trzciny cukrowej i innych syropów (oprócz tej sacharozy z buraków cukrowych). Wykrywa się też na prolinie (aminokwas)- bo minimum zawartości w miodach wynosi 20mg/100g. Sprawdza się też zawartość erlozy (produkt po sacharozie podanej w formie syropu, ale występuje też w niektórych naturalnie występujących miodach). Miód robinii po zbiorze może zawierac nawet do 15% sacharozy.
Jeszcze napiszę do mojej sorki, odnośnie konkretnych artykułów o fałszowaniu miód. Może mi podeśle coś rzetelnego.