W ten weekend byliśmy na wystawie psów (Zakrzów k. Raciborza), gdzie pani weterynarz opowiadała, że rzeczywiście nowofunlandy jako psy zwisłouche mam nadzieję, że nie przekręciłem) miewają problemy z uszami.
Z tego co zapamiętałem o uszach (przyznaje, nie słuchałeś jakoś nadmiernie uważnie):
- ostrożnie czyścić, szczególnie w pierwszych dniach, żeby nie podrażniać
- jakieś kropelki (homeopatyczne?) z belladonny są podobno bardzo dobre
- jeśli błotko to mogą być drożdżaki, podobno trzeba pobierać fragmenty "błotka" do badań a nie leczyć w ciemno
- błędem jest przerywanie leczenia zbyt wcześnie, czasem może trwać nawet miesiąc
- podobno jeden z objawów ("trzepanie" uszami") może być objawem świerzbowca
Słuchająca tego kobieta (właścicielka ogromnego mastifa tybetańskiego) mówiła, że u niej zawsze się sprawdzała zasypka rumiankowo-szałowiowa z Ziołoleku.
Mam nadzieję, że pomogłem choć trochę.