Jakoś mi umknął ten wątek już...
Tuż po tym odkryłem na nowo metodę snu krótkiego ale w całkiem innych okolicznościach, gdzie nikt nie będzie mi przeszkadzał - jedynie robaczki, ptaszki, szum drzew i spadające listki etc.
Spać na trawie w lesie, na łące, pod lasem.... jakie to było piękne!
ineslik:
Czy to znaczy, że nie tylko można zapamiętać optymalną godzinę pobudki, ale także obliczyć, na którą godzinę po zaśnięciu ustalić pobudkę - na wypadek zmiany godziny pójścia spać?
I mniej, i więcej. W moim przypadku się zgadzało, notowałem dokładnie godzinę pójścia spać, liczyłem mniej więcej co sekundę. Z sekund wyliczałem godzinę zaśnięcia - zwykle zapamietasz na której milionowej zasnąłeś. Następnie zanotowałem godzinę pobudki i tak przez kilka dni. W literaturze sprawdzałem, ile przeciętnie trwa każda faza, potem wyznaczałem ją u siebie na drodze eksperymentalnej. No i mogłem w sumie sterować snem tak, aby obudzić się w REM, pamietając sen i być rześki.
Trwało to może z 2-3 miesiące, z wiekiem coraz mniej czasu człowiek ma dla siebie, dlatego z tym też trzeba walczyć.
Co do snoterapii:
- przed snem (sam się czasem najem do syta) nie jeść (a już koniecznie nie jeść nic wzdymajacego...)
- kłaść się w zgodzie z ludźmi, otoczeniem i samym sobą
- w łóżku odtworzyc sobie dzień, który właśnie powoli kończymy
- nastawić się pozytywnie, że to łózko, pościel, hamak, śpiwór czy krzesło, fotel itp. są wygodne, fajne, bezpieczne i że warto będzie oddać się spaniu
Mi zdecydowanie pomaga.
Pozdrawiam
Alchemik