Panie bemku sam jestem teraz w opłakanym stanie ale nie mogę przejść obojętnie obok tego co pan dotknęło. Pan ma taką przewagę nademną, że wie pan co panu jest. Ja jestem po badaniach które nic nie wykazały. Wszystko jest super.
a nawet i lepiej
Modlitwy nie polecam. Może to zabrzmi obrazoburczo ale nie mieszajmy Boga w nasze ludzkie sprawy. On jest poza i ponad nimi, a także naszymi problemami. Gdyby modlitwa coś mogła wskurać, nie było by Tych milionów które zagazowano w komorach gazowych. Przywodząc bardziej współczesne nam czasy, nie było by też prawie miliona wymordowanych Tutsi. I to bestialsko. Kościół milczał i udawał, że nie widzi jak zakonnice i księża aktywnie brali udział w tym ludobójstwie. Część z nich jest już osądzona o czym pisały media. Część pewnie znalazła schronienie pod opiekuńczymi skrzydłami Watykanu. Tego samego Watykanu który aktywnie przerzucał zbrodniarzy hitlerowskich na Ameryki Południowej. Nie było by też milionów ludzi umierających na przeróżne czasami błahe choroby.
Siła do walki z chorobą musi być w panu samym, a nie w czymś czy kimś na zewnątrz.
Cóż mogę doradzić. Nic. Dlaczego ? Tu powtórzę bardzo mądre słowa dr Różańskiego, iż metod jest tak wiele, a życie ludzkie jest zbyt krótkie by choć w części je wypróbować.
To pańskie niższe ja /przywołuję tu wizję świata hawajskiej Huny/ ma panu podpowiedzieć co czynić. Musi pan jako świadome ja zawrzeć pakt z tym niższym ja. Starać się je udobruchać by Panu nie szkodziło. Nie jestem specem od Huny tak jak i nie znam się na tyle na zielarstwie by coś doradzić. Jedyne co mogę zrobić to skierować pana do mojego chomika. Dziś całą noc będzie on zapełniany nowymi książkami, które pokatalogowałem już czytając pańskie posty. Jest tam mnóstwo interesujących pozycji. Między innym dwie na temat glistnika. Jedną z nich jest książka Lidi Kostiny które sama wygrała z rakiem przy pomocy czistotiela. To rosyjska nazwa glistnika.
Postaram się, o ile mi zdrowie pozwoli, wrzucić jutro 60 tomów encyklopedii medycyny naturalnej pod zagadkowym tytułem Babuszka.
Co ponadto mogę dla pana zrobić. Mogę panu nazbierać glistnika korzenia, choć to będzie obecnie trudne. Mogę ukarczować korzenia berberysu. Mam taki, w którym odciąłem część drobną rośliny i jeszcze pokaźne dwa kawałki zostały. Mam tylko problem z siekierą i kilofem ale znalazłem na allegro takie z magazynów wojskowych. Problem tylko zgodnie z zasadą jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o kasę
To więc się może odwlec. Posiadaną siekierą i przecinakiem niewiele wskóram bo już próbowałem.
Pyłek kwiatowy polecam gorąco. Ale nie ten w medykamentach. Niech pan kupi u gucia1202 na allegro. Jest bardzo dobry. Od razu niech pan sobie sprawi 4,5 kilogramy i bierze 2 razy dzinnie po 50 gram. Potem musi być przerwa. Pondto niech pan w ekstrakty.com kupi sobie mleczko pszczele liofilizowane. Jest ok i teraz pan Marcin chyba nawet okresowo obniżył cenę. Wyjdzie znacznie taniej jak kupowanie go w prepratach apipolu. Dawki 2 razy dziennie po 200 mg choć może i trochę więcej. Na allegro pojawiła się też pierzga pszczela. To super lek. Kiedyś leczyłem nią ojca. Pochodził z pasieki słynnego polskiego pszczelarza, wieloletniego drektora technikum pszczelarskiego w Pszczelej Woli, pana Tadeusza Wawryna. Znałem jego syna Bogusia. Niestety chyba z tej rodziny już nikt nie żyje i takiej pierzgi pan nie dostanie. I jak to, to jest pyłek i mleczko zacznie używać, niech pan uważa by wzrastająca energia pana nie rozerwala na strzępy.
Co do diety to niech pan mnie posłucha. Dietą można przestawić dość szybko. Szczególnie że dieta dr Budwig jest dietą naturalną. Trzeba przejść na nią od zaraz. Gdyby pan miał problem z olejem to panu u mnie kupię jest po 14 zł pół litra. Dobry i nieoczyszczany. A na oleju to się znam bo wypiłem już pewnie kilka hektorlitrów
Na allegro niech pan kupi sobie 4,5 kg ostropestu plamistego. Jest tani jak barszcz. 9,5 zł za pół kg. Będzie pan dodawał po łyżecze do siemienia. To na poprawę pracy wątroby. Ja mogę panu zaręczyć brałem to przez ponad pół roku. Moja matka też. No i skończył mi się i dziwnym zbiegiem okoliczności powrócila choroba. Siemienia też się niech pan nie boi. Ja jem go od ponad 3-4 lat. W porywach do 250 gram dziennie. A od blisko roku je też moja matka. Ja jem teraz raz dziennie, a matka dwa razy. Ma 77 lat i jest chora na Parkinksona. Gdyby więc szkodziło to oboje już dawno byśmy martwi. To nie tylko da się jeść, ale z naparem ze świeżego imbiru, dodatkiem kefiru oraz soku jest nawet dobre
A pomyśleć, że u mnie było już tak dobrze. I na koniec lewatywy z kawy. Tylko arabiki. Musi na niej wyraźnie pisać arabika. Metodykę robienia lewatyw z kawy pozna pan czytając o metodzie Gersona. U mnie w chomiku jest książka córki Gersona. Hasło do folderów zabezpieczonych jest bardzo trudne do zganięcia bo brzmi gumppek
I niech się pan nie boi ja zrobiłem już ponad 200 lewatyw. Były takie chwile, że robiłem po 2 dziennie. Dziś znów zacząłem po długiej przerwie. I dzięki niej mogę napisać to co napisałem. Rosjanie dodają do niej jeszcze soli gorzkiej. Ja też tak robiłem i robić będę. Do kawy dodaję mocnego naparu z ziół. Teraz był to glistnik, trochę berberysu i rdestowiec. Ale na razie panu tego nie polecam. Jak zrobię z 20 to panu przekażę moje wrażenia.
Po zakończeniu kracji wzmacniającej pyłko-mleczkowej zacznie pan brać adaptogeny. Co brać i ile brać dowie się pan w odpowiednim czasie. Ponieważ jestem kombinatorem to fafnastej potęgi eksperymentowałem na sobie i coś tam już wiem. A teraz będę eksperymenty pogłębiał. Teraz idą mi kapsułki i będzie dalsza część eksperymentu, bo skorzystam z ekstraktów Marcina Kirżanowskiego. Nowych jakie wprowadził niedawno. Czas moich eksperymentów będzie się pokrywał z pańską kuracją mleczkowo-pyłkowo-ostropestową, także wyniki będą już znane. Część z adaptogenów będzie panu musiał zrobić sam, bo są niedostępne. Ale może w lutym już część z nich będzie w postaci ekstraktów.
Co panu życzyć.
Aby energia jaką pan uzyska robiąc to co polecam została przez pana w sposób korzystny nacelowana na pana cel główny. I niech pan poczyta o psychoterapii w walce z nowotworami. Niewiele na ten temat wiem ale coś tam kiedyś czytałem i to chyba bardzo ważny aspekt walki z tą chorobą. Jakby pan chciał to mam co prawda średnio zrobioną książkę w postaci fot: Medycyna kahunów /szamani, choć to nie jest dobre określenie, Huny/. Jak będę mógł to zrobię z tego pdf ale muszę nieco zmniejszyć rozdzielczość zdjęć, bo wyjdzie .......... szkoda gadać.
A i napój zapomniałbym. Róża róża i jeszcze raz róża. Na allegro też kupi pan tanio w porcjach po kg. Ja dodaję to tego zioła moczopędno-czyszczące robinię akacjową oraz płatki chabru. Te ostatnie to niestety drogi gips. Ja sam nazbieralem i mogę używać do woli. Ale mogą być i inne. Na przykład kłącze perzu, korzeń pokrzywy, rdest ptasi. Perz byłby dobry bo ma krzemionkę. Ale jeszcze lepszy byłby poziewnik i parietaria. Ten ostatniej zwanej przez Biegajskiego pomurnikiem niestety nie znalazłem.
ale znajdę
A i przepraszam, że wyszedł nieco bełkot ale piszę na żywca.
a nie za pośrednictwem worda