Basiu, dobrze wiesz że takie mielenie to bujda na resorach, bo nie jesteśmy w stanie określić zawartości drewna w substancji, przez co całe dawkowanie idzie w łeb. No ale jeżeli ktoś się chce bawić i uprawiać ułomną fitoterapię to nie ma ku temu żadnych przeciwwskazań.
Bo ja wiem... trzeba by zrobić porządne badania na temat składu kory w miarę wzrostu grubości pędu.
Tak na prawde to wszystko jest oparte na tradycji i możliwościach technologii, no, bo jak okorować witkę brzozową?
W takim wypadku miałoby sens operowanie pojęciem pędu i pory zbioru. Prawdą jest, że to nie są klasyczne surowce europejskiej fitoterapii, jednak medycyna ludowa już się nie bawi w takie szczegóły.
Ogółem jednym z fundamentalnych zarzutów tzw "racjonalistów" wobec fitoterapii jest to, że leki nie są wystandaryzowane i, że nie wiadomo do końca, co działa. Dzięki temu naukowcy mogą wysmażyć niejeden doktorat i habilitację.
Na angielskiej Wikipedii pod hasłem "alternative medicine" jest cały rozdział z dość głupawym opisem ziołolecznictwa. Pewnie autorzy uwazają się za racjonalistów
Myślę, że jak długo jestesmy w zakresie bezpiecznych surowców, praktycznie spożywczych, to nie ma problemu. Surowce mianowane stosuje się tam, gdzie trzeba.
Swoją drogą nie widzę gratulacji dla Gospodarza. Mało kto zdecydowałby się na publikowanie w jednym czasopiśmie z Ziębą, Sochą i Czerniakiem.
Jeśli pisze rozsądnie, to nie uważam tego za problem.
Może dzięki temu coś racjonalnego dotrze do wyznawców tamtych sekt.
***
Werbena, proszę nie wciskaj wszędzie swojej antyszczepionkowej ideologii.
Do dyskusji o szczepieniach masz inny wątek.
Pozdrowienia :-)