Somnambulizm-lunatykowanie.
Uważam, ze to jest poważny problem. Nie należy bagatelizować.
Wiele lat temu, żył sobie chłopiec. W nocy gadał do siebie, wstawał, chodził po mieszkaniu. Czasami ćwiczył- robił np. pompki. Czasami wstawał i rozmawiał z kolegami. Czasami brał kołdrę na plecy, otwierał kluczem drzwi i... wychodził z domu. Rodzice nauczyli się, by zamykać drzwi i chować klucze. Neurolodzy bagatelizowali sprawę. Rodzice nie przewidzieli, nie przyszło im do głowy, by zamykać jeszcze jedne drzwi... Pewnej nocy, o trzeciej nad ranem chłopiec z kołdrą na plecach przebiegł przez pokój rodziców otworzył drzwi balkonowe, skoczył na taboret, który stał przy balustradzie i skoczył jak z trampoliny do basenu... Mieszkali na 4 piętrze. Rodzice widzieli...nie zdążyli...
Chłopiec miał 16lat. Świetnie się uczył, pływał. To był mroźny, 18 luty 1997r, w Łodzi. To nasz siostrzeniec.
Po tym wypadku sąsiedzi mi dużo opowiadali o różnych incydentach w rodzinie. Np chłopiec w nocy potrafił wejść na wysoki 2 m piec kaflowy bez użycia krzesła czy stołeczka. Piec śliski. Jak właził ? Nie wiadomo. Znajdowali go rano śpiącego na piecu jak kotka.
Kilka lat temu wydarzył się podobny, tragiczny wypadek w Łodzi. Napisałam wtedy do Ewy Drzyzgi by temat nagłośnić. Zaproponowali rodzicom naszego Przemka udział w programie, ale oni nie wyrazili zgody. To zbyt trudne.
Gdy zachorowała moja córka w 2000r. myszkowałam po bibliotekach medycznych i szukałam odpowiedzi na swoje pytania. Natknęłam się na artykuły o somnambuliźmie. Wynikało z nich , że może to być rodzaj epilepsji.
Dr H.Różański na wykładach w Międzyborowie wspominał o pieprzu metystynowym w leczeniu somnambulizmu.