Zalałam zimną wodą (ok.350ml) dużą, kopiastą łyżkę siemienia i zostawiłam na 12 godzin w lodówce. Niestety, nie utworzył się taki gęsty kisiel, jak po zagotowaniu. Woda była tylko lekko ślimata. Dopiero w trakcie blendowania nasionek zaczął się robić glut (zblendowałam z wodą, w której się moczyły). Przyznam, że miałam trochę stracha podczas picia, ale zupełnie nic się nie stało
Aczkolwiek ten sposób przygotowania niezbyt mi odpowiada. Po pierwsze, gdy gotuję, to od razu większą ilość, którą mam na 3-4 dni, a takiego surowego w zimnej wodzie raczej nie można tak długo przechowywać. Po drugie smak surowego był znacznie gorszy, aż mnie mdliło gdy to piłam
Naprawdę po zagotowaniu to siemię lniane aż tak bardzo traci na wartości? Czytałam gdzieś, że zamknięte w nasionach lnu omega3 są dość odporne na obróbkę termiczną, ale nie wiem, na ile w tym prawdy. Zależy mi głównie na działaniu osłonowym, na omega3 i na lignanach...