Mi się podobał balonik wędrujący na nóżkach - jest pocieszny :-) Białko kroczące po polsku
***
Antropologia fizyczna, dopóki jest zabawką w rękach naukowców i służy do celów statystycznych i badania szlaków migracji grup ludzkich, to jest wszystko w porządku. Gorzej, jeśli się do tego zaczynają mieszać władze i wyciągać z tego wnioski.
Na przykład znamy przypadki migracji całych grup ludności - na przykład ostatnio do Niemiec przybył ponad milion młodych Arabów, czy przesiedlenia po II wojnie światowej. Ale też znamy przypadki wędrówki kultur, bez wędrówki ludności, na przykład chrystianizacja. Każdy widzi gołym okiem, że to, co mamy teraz jest inne, niż to, co było w latach 60-tych: inne ubrania, materiały, maszyny, zabawki, ale antropologicznie to ta sama ludność wtedy i teraz.
Skąd pomysł, że Lapończycy są rasą żółtą, czyli mongoloidalną? Na pierwszy rzut oka przeciętny Lapończyk wygląda jak przeciętny Polak: ani ciemny, any blady, dość proste włosy koloru nijakiego, może średnio są nieco niżsi, ale tylko średnio. Owszem, są ciemniejsze rodziny, ale też i wśród Polaków są rodziny ciemniejsze. Z drugiej strony, nikt w Polsce nie próbuje szukać czystości rasowej, bo każdy wie, że obecna Polska była jak dworzec kolejowy: przychodzili, odchodzili, przyjeżdżali, wyjeżdżali i nikt z tego nie próbował wyciągać wniosków, które okreslamy jako rasistowskie, że na przykład rozum można mierzyć w centymetrach długości głowy.
Jak człowiek nieco się rozejrzy w historii najbardziej sterylnych i perfekcyjnych demokracji Europy, to widać przyczynę: Lapończykom przydzielono funkcję pariasów, których można przesuwać, usuwać, wysiedlać, przesiedlać, asymilować, wynaradawiać, jednocześnie tłumacząc im, że są beznadziejnie głupi i tylko c/syfilizacja im może pomóc i że ogółem są przeszkodą w postępie i dobrobycie ludzkości. Zespół Downa był zwany do nie tak dawna mongolizmem - to samo źrodło pogardy dla obcych, czy gorszych.
Przed II wojną światową w Europie przeprowadzono wiele badań antropologicznych nieomalże całych narodów, a przynajmniej dużą część ludności wiejskiej, jako bardziej osiadłej. Co ciekawe - stwierdzono, że laponoidów jest najwięcej w Alpach, na Podolu i wschodnich Karpatach oraz w oczywiście samej Laponii, czyli północnej Skandynawii. Z uzyskanych statystyk wynikło, że w Europie najwięcej procentowo laponoidów wśród ludności było na terenie południa dawnego województwa Tarnopolskiego, czyli na terenach, skąd pochodzi część mojej rodziny. Wiele osób w Laponii mi mówiło, że wyglądam, jak typowa Laponka, nawet pokazywano mi zdjęcia "rodzeństwa".
Już przed wojną Jan Czekanowski uwazał ("Polska słowiańszczyzna"), że laponoidzi byli może najpierwotniejszą i najbardziej odporną na przeciwieństwa losu grupą ludności.
Czy "typ antropologiczny" jest równoważny z rasą? Zdecydowanie nie, przynajmniej nie w naszych, środkowoeuropejskich warunkach. Pojęcie rasy zakłada, że jeśli dwa osobniki tej samej rasy mają potomstwo, to ono będzie się mieścić w kanonie rasy. Ale kto ustala kanon rasy? Czy jeśli wysoki ciemnowłosy chłopak ma dziecko z jasnowłosą (niefarbowaną), niską dziewczyną, to co z tego może wyniknąć? Uznajemy, że obydwoje mieszczą się w kanonach przeciętnego mieszkańca Europy Środkowej, ale co z rasą? Kto ustala dopuszczalną zmienność rasy? Naukowcy? Politycy? Mój brat już by w Laponii się nie rozpłynął wśród miejscowych. Rasa? Przecież ci sami rodzice.
Nie jestem absolutnie za nowomodnym politycznie prawidłowym dogmatycznym odrzuceniem pojęcia "rasy", ale ono powinno być zostawione naukowcom dla uproszczenia badań. No, może jeszcze dla projektantów rozmiarów foteli w samolotach WizzAir ;-)
Pozdrowienia :-)