Autor Wątek: Nauka w obrazkach  (Przeczytany 2513 razy)

Offline cezet

  • Więcej Pisze
  • ****
  • Wiadomości: 454
Nauka w obrazkach
« dnia: Stycznia 21, 2016, 16:28:44 »
Nie wiedziałam jak to ująć.
Ostatnio trafiłam na kilka ciekawych moim zdaniem linków, które pomyślałam sobie, że warto by było zamieścić na forum, celem przyczynku do dyskusji. Ale ciągle nie mam czasu, żeby opatrzeć to jakimś komentarzem, i pomysł tkwi tylko w mojej głowie. Więc puszczam "na surowo".
2 filmiki dla tych, którym się wydaje, że potrafią jakimiś substancjami zmienić pH (czego?) i tym sposobem uzyskać "uzdrowienie".
https://youtu.be/-r_UyEJRYMk
https://youtu.be/8NThJgYO0gs
Drugi link - ja oglądałam zdjęcia - przyczynek do refleksji nad wpływem zdrowego odżywiania, czystego powietrza, nieskażonej gleby na stan zdrowia przeciętnego obywatela
http://antropologia-fizyczna.pl/typologia-antropologiczna/typologia-czekanowskiego/skladniki-antropologiczne-europy
http://antropologia-fizyczna.pl/typologia-antropologiczna/koncepcja-typologii-rasowej-e-hooton
Ciekawa jestem Waszych refleksji.
« Ostatnia zmiana: Stycznia 21, 2016, 21:07:40 wysłana przez cezet »

Offline Basia

  • Płytki nurek
  • Global Moderator
  • Dużo Pisze
  • *****
  • Wiadomości: 11103
Odp: Nauka w obrazkach
« Odpowiedź #1 dnia: Stycznia 21, 2016, 20:15:47 »
Mi się podobał balonik wędrujący na nóżkach - jest pocieszny :-) Białko kroczące po polsku
***

Antropologia fizyczna, dopóki jest zabawką w rękach naukowców i służy do celów statystycznych i badania szlaków migracji grup ludzkich, to jest wszystko w porządku. Gorzej, jeśli się do tego zaczynają mieszać władze i wyciągać z tego wnioski.

Na przykład znamy przypadki migracji całych grup ludności - na przykład ostatnio do Niemiec przybył ponad milion młodych Arabów, czy przesiedlenia po II wojnie światowej. Ale też znamy przypadki wędrówki kultur, bez wędrówki ludności, na przykład chrystianizacja. Każdy widzi gołym okiem, że to, co mamy teraz jest inne, niż to, co było w latach 60-tych: inne ubrania, materiały, maszyny, zabawki, ale antropologicznie to ta sama ludność wtedy i teraz.

Skąd pomysł, że Lapończycy są rasą żółtą, czyli mongoloidalną? Na pierwszy rzut oka przeciętny Lapończyk wygląda jak przeciętny Polak: ani ciemny, any blady, dość proste włosy koloru nijakiego, może średnio są nieco niżsi, ale tylko średnio. Owszem, są ciemniejsze rodziny, ale też i wśród Polaków są rodziny ciemniejsze. Z drugiej strony, nikt w Polsce nie próbuje szukać czystości rasowej, bo każdy wie, że obecna Polska była jak dworzec kolejowy: przychodzili, odchodzili, przyjeżdżali, wyjeżdżali i nikt z tego nie próbował wyciągać wniosków, które okreslamy jako rasistowskie, że na przykład rozum można mierzyć w centymetrach długości głowy.

Jak człowiek nieco się rozejrzy w historii najbardziej sterylnych i perfekcyjnych demokracji Europy, to widać przyczynę: Lapończykom przydzielono funkcję pariasów, których można przesuwać, usuwać, wysiedlać, przesiedlać, asymilować, wynaradawiać, jednocześnie tłumacząc im, że są beznadziejnie głupi i tylko c/syfilizacja im może pomóc i że ogółem są przeszkodą w postępie i dobrobycie ludzkości. Zespół Downa był zwany do nie tak dawna mongolizmem - to samo źrodło pogardy dla obcych, czy gorszych.

Przed II wojną światową w Europie przeprowadzono wiele badań antropologicznych nieomalże całych narodów, a przynajmniej dużą część ludności wiejskiej, jako bardziej osiadłej. Co ciekawe - stwierdzono, że laponoidów jest najwięcej w Alpach, na Podolu i wschodnich Karpatach oraz w oczywiście samej Laponii, czyli północnej Skandynawii. Z uzyskanych statystyk wynikło, że w Europie najwięcej procentowo laponoidów wśród ludności było na terenie południa dawnego województwa Tarnopolskiego, czyli na terenach, skąd pochodzi część mojej rodziny. Wiele osób w Laponii mi mówiło, że wyglądam, jak typowa Laponka, nawet pokazywano mi zdjęcia "rodzeństwa".
Już przed wojną Jan Czekanowski uwazał ("Polska słowiańszczyzna"), że laponoidzi byli może najpierwotniejszą i najbardziej odporną na przeciwieństwa losu grupą ludności.

Czy "typ antropologiczny" jest równoważny z rasą? Zdecydowanie nie, przynajmniej nie w naszych, środkowoeuropejskich warunkach. Pojęcie rasy zakłada, że jeśli dwa osobniki tej samej rasy mają potomstwo, to ono będzie się mieścić w kanonie rasy. Ale kto ustala kanon rasy? Czy jeśli wysoki ciemnowłosy chłopak ma dziecko z jasnowłosą (niefarbowaną), niską dziewczyną, to co z tego może wyniknąć? Uznajemy, że obydwoje mieszczą się w kanonach przeciętnego mieszkańca Europy Środkowej, ale co z rasą? Kto ustala dopuszczalną zmienność rasy? Naukowcy? Politycy? Mój brat już by w Laponii się nie rozpłynął wśród miejscowych. Rasa? Przecież ci sami rodzice.

Nie jestem absolutnie za nowomodnym politycznie prawidłowym dogmatycznym odrzuceniem pojęcia "rasy", ale ono powinno być zostawione naukowcom dla uproszczenia badań. No, może jeszcze dla projektantów rozmiarów foteli w samolotach WizzAir ;-)

Pozdrowienia :-)

Offline cezet

  • Więcej Pisze
  • ****
  • Wiadomości: 454
Odp: Nauka w obrazkach
« Odpowiedź #2 dnia: Stycznia 24, 2016, 17:09:24 »
Ja miałam takie refleksje, że zwykli ludzie na wszystkich kontynentach wyglądają ogólnie na zmęczonych życiem (!) czy to mieszkańcy Amazonii, pustyń wszelakich, gór, nizin, bez różnicy.
Mimo warunków życia te 80-100 lat temu. Czysta woda, zdrowe jedzenie itd.
Choroby i tak były, tylko inne niż teraz.
Ale tak poza tym, to jednak różnice genetyczne dają znać o sobie teraz kiedy tak łatwo się przemieszczać, bo ludzie różnie odpowiadają na te same czynniki. A dzieci mieszane i potem wielokrotnie mieszane komplikują wszystko. Nasi mieszkańcy przemieszczają się razem z nami, i też się krzyżują. Rośliny też się przemieszczają, wszystko przyspiesza. Obieg informacji też.
W młodości przeczytałam chyba wszystkie książki Arkadego Fiedlera, i myślałam, że na przykład ja osobiście nigdy w życiu nie spotkam mieszkańca Ameryki Południowej. A całkiem niedawno, po raz kolejny, miałam okazję zobaczyć grupę folklorystyczną, z nie wiem jakiego kraju - ubrania mieli jak z Andów. Występowali u mnie w mieście na rynku, na poziomie ulicy :) I mimo czytania tych książek przygodowych, doznałam zaskoczenia. Dorośli faceci sięgali mi do okolic biustu, tyle co mój synek 7-letni (134cm wzrostu ma). W dodatku miałam wysokie obcasy. I czułam się z tym dziwnie. To wzmianka na temat tego, co sobie wyobrażamy, a co jest na prawdę. I jaką prawdę. Czy dałoby się na przykład opisać lub zobrazkować wszystkie procesy fizyczno-biochemiczne, które się odbyły w moim ciele i w ciele tego śpiewaka, który akurat raz na mnie spojrzał przypadkiem podczas występu? I jaki to miało wpływ na bakterie, wirusy, pasożyty aktualnie we mnie przebywające w tym momencie (ileś milionów nabrałam w płuca i ileś wypuściłam podczas 4 sekund powiedzmy)....no i co by taka analiza dała :)

Offline Basia

  • Płytki nurek
  • Global Moderator
  • Dużo Pisze
  • *****
  • Wiadomości: 11103
Odp: Nauka w obrazkach
« Odpowiedź #3 dnia: Stycznia 25, 2016, 10:43:13 »
Bo to wyglądało tak: przyjeżdżała grupa naukowców, na wszelki wypadek w towarzystwie przedstawiciela władzy, czyli policji, wojska lub księdza. Całą ludność gromadzono w jednym miejscu, nie ważne, jakie mieli plany, żniwa, czy wykopki, czy przeganianie stad i ludność czekała na pomiary + zdjęcia do skutku dla dobra nauki, czyli wypłaty naukowców + przedstawicieli władzy.

Przyrząd pomiarowy był skomplikowany i wzbudzał strach, szczególnie u dzieci. Jak znajdę zdjęcie, to dam linka. To była kombinacja cyrkli, kątomierzy i linijek i rzeczywiście można było się bać, co się stanie jesli pomiarowcowi drgnie ręka na przykład przy pomiarze rozstawu kątów oczu.

100 lat temu głód i choroby były rzeczywistością, w Europie też, więc ludzie mogli być mało zachwyceni przerwą w planowanych zajęciach.

Pozdrowienia :-)
« Ostatnia zmiana: Stycznia 25, 2016, 14:02:01 wysłana przez Basia »

Offline Basia

  • Płytki nurek
  • Global Moderator
  • Dużo Pisze
  • *****
  • Wiadomości: 11103
Odp: Nauka w obrazkach
« Odpowiedź #4 dnia: Marca 04, 2016, 11:48:19 »
Znalazłam takie zdjęcia:
http://www.uniforum.uio.no/nyheter/2004/05/bilder/skallemaaling.jpg

Jak mierzą profil i rozstaw oczu różnymi cyrklami i to się można na prawdę przestraszyć
http://www.scenekunst.no/resources/13/images/15/tvl1_big.jpg

Pozdrowienia :-)