Jednak jeśli chce się umiejętnie walczyć z patogenami oportunistycznymi trzeba znać ich mechanizmy działanie i umiejętnie zaburzać ich działanie. Patogenów oportunistycznych nie idzie od razu zabić. Trzeba najpierw doprowadzić je do takiej postaci w której nie będą mogły wykorzystać swoich zabójczych mechanizmów obronnych. Żeby to zrobić trzeba często wiedzieć z czego one korzystają i w jaki sposób wyłączają mechanizmy obronne organizmu.
Tematem wątku było wygaszanie autoagresji, a Ty w kółko o ubijaniu patogenów.
Bez tej znajomości immunologii nie będziemy wstanie powiedzieć dlaczego jedno zioło fitonycydowe działa znacząco lepiej od innego.
Zapominasz w swoich wywodach o najważniejszej części naszego układu odpornościowego, czyli o bakteriach symbiotycznych, żyjących na powierzchniach naszego ciała - na skórze, układzie oddechowym, w przewodzie pokarmowym itp. To one decydują o tym, co zostanie wchłonięte do organizmu lub nie. One syntetyzują część witamin i one pośredniczą we wchłanianiu innych.
Zioła są jedynymi roślinkami które potrafią żyć synergistycznie z układem odpornościowym człowieka,
Chyba coś tu się poplątało... Zacznijmy od początku.
Każda część każdej rośliny stanie się ziołem, jeśli dowiemy się jak to zastosować do celów medycyny na poziomie kuchennym. Jeśli wymagany poziom technologii przetwarzania jest bardziej zaawansowany, niż kuchnia z aparaturką destylacyjną w kącie, to może być surowcem farmaceutycznym, ale do pojęcia zioła jest czasem daleko. Myślę tu na przykład o gałązkach cisu, z którego robi się leki przeciwnowotworowe.
Zwykle każdą roślinę można do czegoś zastosować, tylko trzeba się dowiedzieć w jaki sposób. Zwykle w tym momencie zastosowana roślina jest już martwa. Czasami staramy się ustabilizować jakieś jej składniki, by się nie rozłożyły, ale na tym jest już koniec.
Jest taka teoria że choroby autoimmunologiczne i nie tylko, mogą być spowodowane brakiem akceptacji samego siebie, niezadowoloniem, pesymizmem itp.
Znamy przysłowie śmiech to zdrowie, optymiści żyją dłużej a nerwusy mają gorzej.
Jak ma się psychika na układ odpornościowy a konkretnie na tworzenie przeciwciał.
Może do naszych roślin dołączyć cos z psychologii?
Ma ktoś jakąś konkretniejszą wiedzę na ten temat?
Bo związek między psyche i soma jest i to wiemy.
To o czym pani pisze
Już Tobie zwracano uwagę, że tutaj nie posługujemy się paniami i panami.
To nie jest grzeczność, to podkreśla dystans.
ma wpływ na układ nerwowy. W momencie gdy jesteśmy szczęśliwi i zadowolenia wytwarzamy inne hormony do organizmu niż w przypadku gdy jesteśmy zestresowani. Do tego pracują inne części płata mózgowego, które często lepiej wpływają na cały układ odpornościowy, nerwowy, hormonalny, a nawet enzymatyczny. Trzeba zaznaczyć że stres powoduje uwalnianie niepotrzebnych hormonów i enzymów, wpływających niekorzystnie na sprawne działanie układu immunologicznego.
Przyczyna jest prostsza: stres wyzwala adrenalinę, która zwiększa dopływ krwi do serca i mózgu i obcina dopływ krwi do na przykład układu pokarmowego. Sprawa jest jasna: zagrożenie -> trzeba walczyć lub trzeba uciekać, trawienie może poczekać na lepsze czasy. Normalnie, po rozwiązaniu problemu powinno być uspokojenie. Jeśli nie ma uspokojenia, nieukrwione kosmki jelitowe ulegają degradacji, osiadłe na nich bakterie zaczynają ginąć, obcina się synteza wielu witamin i wchłanianie wielu innych witamin i środków odżywczych, następują klasyczne zabiurzenia neurologiczne związane z brakiem w szczególności witamin B i tak dalej. Dalej, ponieważ bariera bakteryjno - błonowa jest uszkodzona, dlatego różne mikroby, toksyny i alergeny sobie wchodzą w postaci niestrawionej, gotowej do zmuszenia wewnętrznego układu odpornościowego do walki. Walka ta może się skończyć różnie - wiadomo, że depresja zabija całkiem skutecznie. Wiadomo, że stres powoduje nawrotki wielu niby przedtem wyleczonych chorób.
Ten mechanizm jest przetestowany na zwierzętach i na ludziach. Wystarczy sobie przypomnieć klasyczną historię odkrycia przyczyny choroby beri-beri: więźniowie (ciągły stres) karmieni tylko białym ryżem (brak witamin)
W konsekwencji powoduje to że patogeny produkują wtedy więcej toksyn do organizmu co oczywiście ogranicza i destabilizuje działanie naszego układu immunologicznego i OUN.
Przepraszam, to nie tak chyba z tą teorią.
Na początku ciągłego stresu zakładamy, że człowiek jest zdrowy, czyli nie mówimy o patogenach.
No, chyba, że uważamy, że nie ma ludzi zdrowych, są tylko jeszcze właściwie niezdiagnozowani.
Pozdrowienia :-)