Koniec kursu, dla mnie na koniec stresu, już po wszystkim.
Właśnie przed chwilą wróciłem z Krosna i na gorąco dzielę się wrażeniami. Już po egzaminie. Jaki był - ja uważam, że średnio trudny. Osoby które chodziły na wykłady i przejrzały wszystko przed egzaminem chyba nie miały problemu z napisaniem testu.
Wyniki mają być do 14 dni. Myślę, że zdałem, podobnie jak większość.
W piątek zrobiłem konkurs nalewkowy - poziom był wyraźnie wyższy niż na zjeździe zielarskim - wygrała Karolina - znała 9 z 12 smaków, następnie były 4 osoby które rozpoznały po 8 smaków.
Ucieszło mnie to bardzo bo zarówno w Krośnie jak i na zjeżdzie zielarskim wygrały osoby które ze mną mieszkały i próbowały moich nalewek. Czyli nauka nie poszła w las a trening czyni mistrza - to się potwierdza.
W sobotę wpadło jeszcze do nas na ognisko większość kursantów, była impreza i było fajnie.
Ja z paroma osobami sobie na spokojnie porozmawiałem, myślę, że pozapominamy wzajemne urazy. Myślę, że wszyscy rozumieją, że w zielarstwie jest taki ogrom możliwości, że nie będziemy się wzajemnie krytykować, np. mnie tylko dlatego, że ja np. częściej niż inni stosuję olejki.
Czy było warto - uważam, że tak. Na pewno było wiele niepotrzebnych rzeczy ja jednak wiem i rozumiem, że organizatorzy też muszą to organizować pod wymogi ministerstwa czy inne i dlatego było to co było.
Tak w rzeczywistości to liczą się jedynie spotkania, wykłady z dr Różańskim a cała reszta była tylko dodatkiem.
Ponieważ było ich parę dlatego tą formułę można ocenić pozytywnie.
Jednak prawda jest taka, że najwartościowsze były warsztaty w Międzyborowie - tamte uważam za lepiej wydane pieniądze. Jednak wszystko się zmienia, przemija i taka formuła już chyba się nie powtórzy - kilka (jak opowiadają starsi bywalcy) czy kilkanaście do 30 osób sam na sam z Doktorem jak było później to było i chyba bezpowrotnie minęło. Dla zielarstwo to chyba dobrze.
W każdym razie jakieś spotkania z dr Różańskim mają być, forma, czas, koszt jest na razie nieznany.