Reniu.
Nie wiem po co mieszasz intelekt do wypowiedzi imprezowych.
Ja wiem, że krętki zabierają sporo intelektu i na tym poprzestańmy.
Życzyłbym każdemu choć połowy wiedzy Jacka.
Dziś ostatni dzień i koniec I rundy kursu.
Jako kursant nie mogę krytykować ale jak napiszę, że zajęcia są nierówne to napiszę na pewno prawdę.
Na pewno zdecydowanym plusem wszystkich wykładowców jest to, że przekazywali nam wiedzę z pasją.
Czy ta wiedza jest nam aż tak potrzebna to już dyskusyjna sprawa.
Jak zwykle nie zawiódł Nasz Doktor - to w ogóle jest esencja tego kursu.
Postulatem wszystkich kursantów jest więcej zajęć z doktorem.
Ja napiszę o największym moim zaskoczeniu - o zajęciach z p. mgr Joanna Anglart Różańska. Przeliczanie procentów na gramy czy mililitry, mole, stężenia to podstawa w zielarstwie, pomaga w tworzeniu własnych receptur czy odczytywaniu innych. Ogromna większość z nas miała chyba ogromne zaległości w tej dziedzinie.
To były naprawdę bardzo potrzebne zajęcia, powinny być tylko co najmniej o godzinę dłuższe.
Odnośnie tematyki poszczególnych wykładów - myślę, że jest nad czy się zastanawiać.
Dotyczy to również wczorajszego wykładu p.Kamińskiego na temat o.Klimuszki.
Wiedza i pasja prowadzącego były bezdyskusyjne jednak potraktował nas trochę jak przypadkową zbieraninę ludzi nie mających pojęcia o tej wielkiej i zasłużonej postaci czy nie mających pojęcia o podstawowych określeniach, znaczeniach językowych - czyli krótko mówiąc wyjaśniał nam, że flos po łacinie to kwiat.
Powiem szczerze poczułem się trochę niedoszacowany, no ale ja czasem lubię pomarudzić.

Myślę, że w następnych edycjach kursu powinno być więcej praktyków. Potwierdzeniem tego był dzisiejszy wykład o diagnozowaniu - wiedzą, praktyką, osobą prowadzącego wszyscy byli zachwyceni.
Dla mnie jednak najciekawsze jest zawsze poznawanie nowych ludzi.
I tutaj naprawdę byłem zaskoczony na plus.
Ja zaliczam siebie do takiego średniaka - znam się na paru terapiach i chcę się nauczyć wiele więcej.
Było chyba sporo takich osób które chyba zaczynają przygodę z ziołami, zdecydowana większość to chyba tacy średniacy jak ja ale poznałem paru naprawdę mądrych ludzi, niektórzy to naprawdę mózgowcy.
Najfajniejsze jest to, że ci "średniacy" to mają już naprawdę dużą wiedzę i wiele można się nauczyć słuchając nie tylko wykładowców.
Bardzo mi brakowało dwóch najmądrzejszych kobiet czyli Basi i Gosi, zresztą wszyscy bywalcy Międzyborowa też nad tym brakiem ubolewali. Przy okazji pozdrawiam.
Ostatnia uwaga - okazuje się, że nie wszyscy bywalcy kursu czytają forum, jeszcze mniej się na nim wypowiada.
Mam nadzieję, że nie wszyscy są tak nieśmiali jak ja który napisał pierwszy post dopiero po 2 latach czytania forum. Zaręczam, że najtrudniejsze jest napisanie pierwszych dwudziestu postów - potem leci jak z górki. Nie wiem jak zachęcić innych aby napisali wcześniej niż ja. Można choćby pisać o kursie. Przecież nie trzeba się od razu udzielać porad, dobrze się znać, można zapytać, skrytykować jakiegoś grafomana,

itd. Nie ma już pewnego osobnika który atakował innych, jest miło i spokojnie.
Ja coraz silniej utwierdzam się w tym, że dr Różański naprawdę ma rację wielokrotnie pisząc i mówiąc o tym, że nie ma jednej drogi czy tylko jednej receptury, jednego wszechleczącego zioła. Metod, ziół, sposobów jest wiele, piszmy o tym.
Oczywiście najlepsze są olejki i nalewki.