właśnie koleżanko Basiu masz rację w pełni cię popieram porządną naukę i wiedze dla kursanta jak i wykładowca się ma postarać.
Tu super trafiłaś Ja kończyłem kurs ZD 1996 potem ZM 1997. w 1998 Kurs irydologii.
Prowadziłem swój sklep - potem pracowałem w kilku sklepach - pomagałem w prowadzeniu jak, ktoś zachorował itd. Od 1998 do nadal przyjmuje jako irydolog w sklepach zielarskich. Między czasie zrobiłem mgr i specjalizacje, stąd z moją koleżanką dr n farm Barbarą Śmietaną / przewodniczącą komisji kursów z SLAM /
Chyba się nie rozumiemy. Zwracasz się do mnie w sposób podkreślający dystans. Może to choroba zawodowa pedagoga ;-)
Nie odpowiedziałeś mi (a może nie tylko mi?) na pytanie:
http://rozanski.ch/forum/index.php?topic=4465.0Nie wiem, co oznaczają skróty ZD, ZM i SLAM, które używasz. Może wszyscy z Twojego kręgu je znają, ale ja na przykład ich nie znam.
Chyba nie trafiłeś z zachwalaniem swojego kursu w potrzeby wielu uczestników akurat tego forum, których może interesować właśnie liczenie płatków i co z tego wynika.
Towaroznawstwo, jak sama nazwa wskazuje, powinno obejmować identyfikację i ocenę jakości surowca, a do tego na przykład mikroskop się świetnie nadaje.
Irydologia może i jest ciekawa, ale nie wchodzi w zakres towaroznawstwa zielarskiego, za to obsługa mikroskopu tak.
Jest przykre, że klasyfikujesz kursy na lepsze lub gorsze, zamiast na "botaniczne", "marketingowe", "farmaceutyczne", "anatomiczne".
Widzę, że kierujesz swoje kursy do osób, które chcą prowadzić swoje sklepy i przetrwać. Masz prawo do tego, o ile nie wciskasz im kitu. Nie wszyscy, którzy robią kurs towaroznawstwa zielarskiego chcą prowadzić sklep.
Ja na przykład nie mam najmniejszego zamiaru tego robić, mimo, że internetowy kurs zaliczyłam. Jestem z niego bardzo zadowolona - mam na dysku zaciągnięte materiały, z których mogę w każdej chwili skorzystać i to jest jego największa wartość. To, że przy okazji przeglądu anatomii i fizjologii musiałam pogrzebać w angielskiej Wikipedii, to mi tylko na zdrowie i naukę wyszło.
Pozdrowienia :-)