Witajcie!
Jakiś czas temu chcąc pomóc pewnej osobie cierpiącej na brak łez spowodowany zespołem suchego oka zaoferowałem że zeksploruję ten temat na płaszczyźnie ziół. Okazuje się bowiem że ortodoksyjna medycyna proponuje jedynie środki doraźne, pomagające utrzymać oko w nawilżeniu, a nie pobudzające do produkcji własnych łez. Nad to proponuje (bliżej mi nieznane) leczenie zabiegowe, jednocześnie sama poddając wątpliwość skuteczności tegoż
.
Dodam jeszcze że suche oko zostało już zdiagnozowane, a sama chora osoba podejrzewa powiązania tego stanu z elementem alergicznym, gdyż pylenie roślin pogłębia problem z oczyma.
Wobec tego wszystkiego powstała koncepcja ziołowa o charakterze dwutorowym, koncepcja nie mająca ułatwiać funkcjonowanie przy problemie, ale ów problem leczyć.
Wygląda to następująco:
1. Krople do oczu. W Krośnie na Gemmoterapii (mimo że utrzymać tempo doktora nie było łatwo
) dowiedziałem się od naszego szanownego Gospodarza, że na tę przypadłość warto stosować krople z Tamaryndowca. Faktycznie jest nawet o tym notka na blogu
http://rozanski.li/?p=80 . Pytanie jest następujące, czy ktoś wie jak zrobić takie krople i w jakich dawkach je stosować
2. Zioła do picia. Tu moja koncepcja, choć także pośrednio skonsultowana na Gemmo. Picie Chabra Bławatka, jako że poprawia on mikrokrążenie oczne, śmiem twierdzić że mógłby tu się przydać. Pytanie jaki przetwór tu stosować?
http://rozanski.li/?p=726 http://rozanski.li/?p=1720 jako że działają tu antocyjany myślę że wodne wyciągi będą ok. Pytanie czy lepiej robić napar czy macerat?? A może jednak na alkoholu?
Czy może macie jeszcze jakiś pomysł jak pobudzić wydzielanie łez? z czym pomieszać Bławatka? Może dodać to terapii suplementacje jakichś witamin i minerałów, ważkich dla łzowych gruczołów?
Z góry dzięki za pomoc!