Na kleszcze najlepszym sposobem jest pływanie, bo wtedy nieprzyczepione kleszcze spływają i opadają na dno (sprawdzone doświadczalnie). Jednak te, które się wczepiły w wodzie się nie odczepią (też sprawdzone doświadczalnie na własnej skórze). Zostaje się porządnie obejrzeć po kąpieli.
Olejki eteryczne, jak sama nazwa wskazuje, są lotne, czyli ich zapach będzie krótkotrwały, tak samo i działanie. Inez (Herbiness) radziła, by zamiast oleju użyć do rozmieszania olejków naftę kosmetyczną i by dodawać własne wyciągi na octanie etylu, Nafta mniej brudzi, jest mniej lotna i olejki się nieco dłużej utrzymują.
Wyrobu na motywach pomysłów Inez nie testowałam na kleszczach, ale na meszkach i komarach. Niestety, rzeczywistość jest brutalna: jeśli krwiopijcy są mocno zdesperowani (np przed burzą), to skuteczność odstraszacza jest na około 15 minut, w zwykłych okolicznościach przyrody więcej. Zwykle komary łatwiej rezygnują, niż meszki.
Jeśli chodzi o sok z cytryny, to on nieźle łagodzi pogryzienia, ale nie zauważyłam, by przeszkadzał komarom w robieniu następnych. Jednak pomysł jest warty sprawdzenia doświadczalnego.
Pozdrowienia :-)