Chemii, że hoho to we wszystkim dostatek... Depresja w Hashimoto, to i bez diety występuje. Czasami łapię takiego doła, że myślę - o kurde borelioza wróciła, na szczęście nie wraca od 9 miesięcy (aż trudno uwierzyć).
Tutaj znalazłam wypowiedź Julii
http://hashimoto.net.pl/leczenie.phpJulia: ,,Ja z hashimoto walczyłam ok. 6 lat. Czułam się okropnie, byłam bardzo osłabiona i rozdrażniona. Ale nie myślałam, ze aż tak bardzo dopiero teraz jak poprawił sie mój stan zdrowia to zrozumiałam jaka byłam arogancka i nieprzyjemna. Bardzo też przytyłam, pojawiła się depresja. Koszmar. Brałam euthyrox, chodziłam do lekarzy dietetyków i nic nie pomagało. Dopiero pół roku temu trafiłam na genialną osobę, która zajmuję się dietetyką chińską. Wyniki bardzo sie poprawiły, endokrynolog jest bardzo zdziwiony, powiedział, ze jak utrzyma sie taki stan to za miesiać będzie można odstawić euthyrox..Oczywisćie to kwestionuje, bo mówi, ze jakas tam dietka i ziólka na pewno nie pomogły.Ja czuję się rewelacyjnie. Z dietą na początku bylo ciężko, bo kazała mi odstawić pszenicę, mleko i wszystkie produkty łącznie z jogurtami i oczywisćie cukier. Przepisała mi jeszcze preparaty ziołowe. W ciągu pół roku schudłam 12 kg i to nie głoduję, tylko jem to co mogę. I to co najważniejsze kazała mi gotować wszystko w domu łacznie ze śniadaniami. Jest dobrze, warto próbować innych metod, bo przez 6 lat to była tragedia."
Czytając wypowiedź Julii wynika, że w Hashimoto najważniejsza jest dieta i zioła. Jakoś jej wierzę. Zioła stosuję (nie chińskie, bo w temacie ziół jestem już patriotką- tylko polskie), muszę wprowadzić dietę i zobaczymy. Na razie wykluczę gluten, mleko i jego przetwory trochę później (nie mam pomysłu jak odstawić wszystko). Zaczynam od jutra, trzymajcie kciuki

.