W sumie olej lniany jest estrogenny, więc nie wiem. Ja bym to na razie stosowała tylko do wcierania w skórę głowy lub jadła go w drugiej fazie cyklu, by zgasić zabłąkane estrogeny.
Jeśli chodzi o te omegi, to bym się nie martwiła zbytnio, ale je trzeba rzeczywiście zgodnie z pomysłem Johanny Budwig, połączyć z kazeiną, czyli porządnym, nieprzegrzanym twarogiem, lub w wersji dla leniwych po prostu zagryźć twarogiem lub zapić kwaśnym mlekiem.
Czy te omegi się wchłaniają? Oczywiście, w końcu to są kwasy tłuszczowe, to jest żywność. Jedyne tylko pytanie, to, czy jeśli się taki olej weźmie na czczo, to czy aby nie przeleci? Myślę, że może przelecieć, bo soki trawienne nie zdążą go nadgryźć. Jeszcze inne pytanie, czy procesy technologiczne w olejarniach czegoś nie zabierają? Zwykle olej jest odgoryczany, a podobno właśnie w goryczkach jest najwięcej wartości.
Pozdrowienia :-)