Zacznijmy od drożdży. Kiedyś bardzo lubiłam zmieszać sobie drożdże z cukrem i puszczać bąbelki nosem :-).
Lubię zbierać grzyby i jeszcze nie miałam żadnego z nimi wypadku. Grzyby są dobre i bajką jest, że nie wolno ich dawać starszym ludziom. To nie jest problem grzybów, to jest problem ich przygotowania. A na wszelki wypadek, grzyby po wymyciu należy ugotować, wodę wylać i dopiero potem robic, to, co się planuje. To takie minimalne zabezpieczenie na wszelki wypadek.
Kiedyś tu był wątek o czarnej i białej hubie brzozowej. Naukowo udowodnione jest ich działanie wzmacniające organizm i regenerujące przewód pokarmowy. Prawdopodobnie z tego wynika tez ich działanie przeciwnowotworowe.
Podobno z soplówki jeżowatej (pod ochroną, tylko kilkanaście dzikich stanowisk w Polsce, ale też już jest w hodowli) robią coś, co leczy lub zatrzymuje chorobę Alzheimera.
Dyskusyjne jest zastosowanie muchomorów czerwonych w leczeniu nowotworów, nawet w Rosji.
Rosjanie piszą o przeciwnowotworowych własnościach sromotnika bezwstydnego, czyli po rosyjsku smiechotki (co za poezja :-))). Ludzie zbierali młode grzyby, kiedy były jeszcze w formie "czarciego jaja", zalewali wódką albo samogonem i mieli dzięki temu nalewkę grzybową. Podobno tam, gdzie ludzie tym się zapijali, były problemy alkoholizmu, ale nie było problemów z rakami. Może nie dożywano do tego wieku?
Gdzieś czytałam o grzybach, które ogółem są jadalne, ale u pijaków, którzy mają jakieś promile we krwi, wywołują koszmarne wymioty. Jeśli to prawda, to byłby to super środek odwykowy :-)))
Podobno dzikie grzyby wciągają z powietrza i ziemi pierwiastki promieniotwórcze. Czy to jest problemem? Chyba nie... Bardziej oczywiste jest, aby nie zbierać grzybów w ogólnie zanieczyszczonych miejscach. Ogółem wolę dzikie grzyby, niż hodowlane pieczarki zgodne ze wszystkimi normami, uprawiane na nie wiadomo jakich importowanych z Holandii świństwach, to jest podłożach.
Pozdrowienia:-)