Nasz spokój czy jego brak Basiu nie ma tu nic wspólnego ze styrachami Boksi. Ona tak ma od chwili kiedy wzieliśmy ją ze schroniska. Wystarczy jeden strzał czegokolwiek i z oddali i psisko mi się trzęsie nawet kilka godzin.
To ja bym raczej brała teraz zwierzątko na spacery i zabawy okraszone wspaniałymi zabawami i smakołykami w pobliże jakiejś strzelnicy i stopniowo zmniejszać odległość do strzałów. Często w lasach strzelacze malą swoje strzelnice - słychać ich z daleka. Oczywiście, można przetestować w takiej kontrolowanej sytuacji też i te kropelki. A na sylwestra to jednak bym nie ryzykowała, bez uprzedniego sprawdzenia. Szkoda zwierzątka.
Ja na przykład kiedyś używałam solidne gałęzie do szarpania, aby rozwiązać sprawę burzy i dzieci z petardami. Później los mi pomógł - co strzał, to psica znajdowała jakiś kurzy gnat lub kotlet między blokami - wynagradzała się samodzielnie i była zachwycona swoją zaradnością. Z drugiej strony, od szczeniaka ją często zabierałam do pracy, a ja pracuję jakieś 500 metrów od sportowej strzelnicy, czyli do strzałów była jakoś przyzwyczajona.
Nie mogę powiedzieć, aby moja psica była szczególnie bardzo odważna: potrafi z dużym poświęceniem dla dobra grupy obwarczeć i obszczekać szeleszczącą torbę na gałęzi lub stojący duży karton na środku chodnika.
Pozdrowienia :-)