Raz mi się udało powstrzymać wykluwającą się migrenę żwawym spacerem na świeżym powietrzu zimowym... ale innym razem dopadała mnie podczas wielogodzinnych marszów z wędką przez pola i lasy

Co do środków ziołowych to pewną osobliwością było bardzo skuteczne działanie na mnie lukrecji, nawet w maleńkich dawkach (z wieści wiem, że na niektórych lukrecja działa - prawdopodobnie głównie niskociśnieniowców). Od czasu, gdy zdarzało mi się brać przez 3-4 tygodnie kokorycz na krople (od 10 do 25 3x dziennie) migreny jeśli już są, to ze słabym bólem ale z całym tym "samopoczuciem migrenowym" (taka osobliwość). Na razie nie zetknąłem się z osobą, na którą by kokorycz nie działała - jeśli nie radykalnie to chociaż wyraźnie, niewątpliwie.
Moje migreny przebiegały zawsze bez "halo" czy innych mroczków ale za szczyla (około piątej klasy) miewałem nierzadko "pomniejszone widzenie świata" - jakbym na wszystko patrzył przez judasza. Typowy objaw neurologiczny towarzyszący migrenom klasycznym (z aurą) - tyle, że nie towarzyszył bólom, występował w inne dni niż bóle głowy... nazywają to syndromem Alicji w krainie czarów
