Po usilnych zabiegach wraca stan prawie normalny, ale już było nieciekawie. Najbardziej się obawiałem, że duracef nie da rady - ale najwyraźniej dał radę. Trudno powiedzieć, co zadziałało - bierze ekstrakt z liścia oliwnego, syrop z mydlnicy, łopianu, pokrzywy i arcydzięgla; dodatkowo pije soki z buraka i marchwi prawie codziennie. W międzyczasie wypiła sporo rumianku bezpromieniowego pod kątem ewentualnych owsików (reszta wzięła vermox) - dodatkowo on działa przeciwuczuleniowo.
Najwyraźniej te wszystkie "suplementa" cofnęły postępujące objawy. Wcześniejsze sytuacje tego typu pokazują, że taki stan raczej "sam się nie cofa" - poprzednio skończyło się cyklosporyną (kilka lat temu).
Dodam: duracef rozwiązał problem bakterii, ale zostały rozległe, nasilone stany zapalne. I to było wyzwanie dla metod domowych.