Idąc tropem linka podanego przez
Arizonahttp://rozanski.ch/forum/index.php?topic=2487.0;topicseenwlazłem na stronę, powiedzmy źródłową:
http://www.woia.pl/news.phpTam zaś, jak byk o sejmiku zielarskim:
http://www.woia.pl/dokumenty/Program%2015.%20Sejmiku%20Zielarskiego.pdfPo przeczytaniu programu sejmiku doznałem czegoś, co chyba związane jest z pilną potrzebą prośby o przepis na środki cucące dla mojej bidnej łepetyny. Stało się to za sprawą po pierwsze primo - patronatu, po drugie primo

tematyki wykładów.
Patronują temu wydarzeniu osoby reprezentujące instytucje znane z nieugiętego stosowania oraz egzekwowania zaleceń wszelkich, tyczących się nie czego innego jak wywalaniem ziół z aptek.
Z drugiej strony tematyka jakby przecząca działaniom patronów sejmiku.
Jak to w końcu jest, są te zioła w aptekach czy nie ?
Skoro jest jak jest, a koń jaki jest każdy widzi, skąd taka niespodzianka, w postaci aptekarskiego sejmiku zielarskiego przez DUŻE LITERY i z taką pompą ?
Jedyna odpowiedź jaka mi się nasuwa, a jednocześnie stanowi maleńki substytut owych środków cucących, o które prosiłem rozpoczynając swe dywagacje, to fakt chyba niezaprzeczalny, iż nasi kochani aptekarze są ziółkami zainteresowani i to dosyć mocno. Jednak zainteresowanie to idzie raczej w kierunku ziółek, z których wyciąga się co tylko możliwe, pakuje się te wyciągi po rozmaitych modyfikacjach i pakuje w sterylne pigułeczki, rozmaitych kształtów, wielkości i kolorów. Wszystko zaś chyba po to, by statystyczny Kowalski nie wiedział, że idąc w naturę na wycieczkę, depcze i ogląda w koło siebie PRAWDZIWĄ APTEKĘ. Aptekę, która nic nie kosztuje w przeciwieństwie tego co widzimy na aptecznych półkach w postaci produktów, których faktyczne korzenie są dalekimi krewnymi lepiej lub mniej znanych nam roślin.
Smutne to wnioski ale chyba prawdziwe. Dlatego też dalej nie posiadam się z radości iż stosunkowo niedawno trafiłem na strony Pana dr Różańskiego, a za ich pośrednictwem na Forum
