Uśmiechnęłam się czytając tytuł, który Fresh nadał wątkowi...oj, mam ja doświadczenia, mam ...trudno o nich zapomnieć :-)
Wspomnienia dotyczą okresu kiedy miałam ok. 14 lat. Rodzice mieli owce, na ogół 2-3 sztuki. Jedna z nich była agresywna. Po zerwaniu się z łańcucha traktowała łbem wszystkich, którzy znaleźli się w jej polu widzenia. Były wakacje, rozłożyłam się z ksiązką na kocu i opalałam swoje piękne, nastoletnie ciało :-) Kątem oka zobaczyłam biegnące, rozjuszone bydlę (czytaj:owcę), panika, wrzask i oczywiście ucieczka...nie wiem dlaczego pobiegłam na sąsiednią posesję. Stał tam dom w stanie surowym , zamkniętym (tak to się chyba w budownictwie określa). Pod domem rosły wysokie pokrzywy, całe mnóstwo...no więc uciekałam ...w ich kierunku...potem w panice w nie wskoczyłam...owca odeszła....czyżby bała się poparzenia?
Co się potem działo! Wrzeszczałam z bólu jak szalona, całe ciało w bąblach, czerwone, piekące. Mama nie wiedząc co robić nalała zimnej wody do wanny i tam mnie wrzuciła...
Ale pokazały się efekty pozytywne, dziś po latach myślę, że pomogła ta pokrzywa. Rok przed tym wydarzeniem wylądowałam w szpitalu . Miałam ASO w tysiącach (nie pamiętam ile tego było dokładnie). Leczyli mnie antybiotykami, ASO spadło do wart. dwucyfrowej i takie pozostawało.
Po kąpieli w pokrzywach ASO wróciło do normy i takie jest do dzisiaj (chyba).
Przesyłam wszystkim słoneczne pozdrowienia, bo dawno mnie tutaj nie było.
Ewa