Pojawiło się też słów kilka o rowerze, chyba jestem u siebie;) nie MTB co prawda, ale szosówka. U mnie latem bieganie przegrywa z kolarką. Nie ma to, jak pośmigać sobie po szosach, poczuć wszystkie mięśnie nóg, złapać po drodze kogoś "na koło"... Mówią, że bieganie nie idzie w parze z rowerem; że albo jedno, albo drugie, bo to praca innych mięśni, ale ja, póki co, nie mam zamiaru wybierać;) Na rowerze lubię dać sobie w kość, poczuć dzikie instynkty, a bieganie to bardziej medytacja.