Mój syn ma AZS od urodzenia, ok 2 roku życia zaczęły mu mijać wszelkie objawy i jadał wszystko z wyjątkiem mleka. Kiedy miał 3,5 roku nastąpiła remisja. Nastąpił tzw marsz alergiczny, na coraz więcej produktów zaczynał być uczulony, a już w ogóle nastąpiła masakra kiedy nie daj Boże komukolwiek, trafiłam na dietę pięciu przemian, no wtedy zaczęła się jazda. Wywaliło go że hej , uczulił się na alergeny wziewne na które nigdy nie był uczulony, oraz na wszystkie powiązania krzyżowe z brzozą , leszczyną, olchą. itd, skończyło się na tym, że jadł kaszę gryczaną , mąkę gryczaną, wieprzowinę i popijał to wodą.
Po tym czasie ok 4 roku życia trafiłam na blog dr Różańskiego, i zaczęłam podawać mu w/w mieszankę, efekty były tak rewelacyjne że ośmielałam się na podawanie dziecku coraz to nowych produktów w tym tych najgorszych dla niego, tj: jabłek , ziemniaków, bananów, było super, ale muszę zaznaczyć , że było to lato a atopowcy jak wiecie latem są piękniejsi

.
Mieszanka ziół tak pięknie znosiła stany zapalne na skórze że mnie to zaślepiło w ilości jaką zbyt szybko podałam dziecku w zbyt krótkim odstępie czasu, co doprowadziło go do dużych bóli brzuszka z których wyciągnął nas oczywiście olej z wrotyczu.
Mieszankę podawałam proporcjonalnie podzieloną, tj dla osoby dorosłej jest 200 ml, a ja mu dawałam ok 60ml, na dobę przez miesiąc potem przerwa miesiąc i znowu itd.
Michał w styczniu skończył 6 , ma lekko zajęte rączki oczywiście zależy od tego co zje, ale może już o wiele więcej i powoli wprowadzam mu rzeczy o których dawnej nawet nie śniłam np gorzką czekoladę. No i oczywiście nie śpijuz z zawiniętymi rączkami bo świąd go w nocy nie wybudza.