Autor Wątek: zioła, a prawo  (Przeczytany 62472 razy)

Offline Basia

  • Płytki nurek
  • Global Moderator
  • Dużo Pisze
  • *****
  • Wiadomości: 11103
Odp: zioła, a prawo
« Odpowiedź #15 dnia: Stycznia 25, 2010, 22:43:13 »
Nie załamuj się, nawet, jeśli nie jesteś żadnym Glaxo-Novartisem czy inną cholerą, dla której wszystkie przepisy UE są utworzone, aby wykosić drobnicę z drogi :-)

Może rozdzielmy różne sprawy:
1. produkcja ziół do celów farmaceutycznych - tu musisz udowodnić władcom, że stabilnie utrzymasz jakość zgodnie z farmakopeą.
Nie mam pojęcia, co jest tu argumentem: ilość hektarów czy struktura zatrudnienia? Chyba już niewiele firm bazuje na skupie od ludności.
Jednak można iść tym tropem. To jest wykonalne - w końcu niejeden rolnik uprawia zioła dla różnych Herbapoli i innych Kawonów.

2. Produkcja ziół do celów spożywczych lub do kosmetyków - to też jest wykonalne.

3. Wyroby regionalne?

Odwaliłeś kawał solidnej roboty i wrzuciłeś tu masę przepisów.
Teraz jest czas na przemyślenie i powrót z pomysłami.
***

A teraz, jeżeli chodzi o dofinansowania z Unii:
przyglądałam się czasem łakomym okiem na te niby nisko latające pieniądze w zasięgu ręki i w zasadzie wymiekałam w przedbiegach. Nie dość, że trzeba przewalić masę papierów, ale w zasadzie nie startuje się z projektem przed decyzją o dofinansowaniu, a poza tym, Unia daje zwykle jakąś część kosztów projektu oraz wymaga wkładu własnego - to można uznać za racjonalne. Niestety, często (prawie zawsze?) domaga się zaciągnięcia kredytu bankowego na resztę finansowania. I tutaj człowiek czy firma, która ma własciciela, może kilku pracowników i starych komputerów w wynajętym biurze wypada w przedbiegach: brak zabezpieczenia. Brak drogich budynków, łatwo sprzedawalnych maszyn czy nowiutkich samochodów. Teoretycznie na podstawie decyzji o dofinansowaniu bank da kredyt, ale często bez deklaracji o kredycie nie ma dofinansowania. Paragraf 22.

Na przykład: 3 lata temu z koleżanką robiącą kurs pisania wniosków o pieniądze unijne robiłyśmy przymiarkę modernizacji wyposażenia firemki: komputery i drukarki + założenie sieci. Wyszło nam na to, że Unia dofinansowałaby aż 14% kosztów nowego wyposażenia.

Ale - warto się podłączać pod cudze projekty, nawet, jeśli w związku z tym trzeba będzie przewalić kilo papierów. W ten sposób można podłączyć się pod pieniądze unijne idące przez urzedy pracy czy przez firmy robiące szkolenia.

Powodzenia :-)

Offline Kosmaty

  • Mało Pisze
  • **
  • Wiadomości: 50
Odp: zioła, a prawo
« Odpowiedź #16 dnia: Stycznia 26, 2010, 09:38:45 »
To zacznijmy od końca :

„Pkt 3 Wyroby regionalne?”


Dz.U.2005.10.68 (U) Rejestracja i ochrona nazw i oznaczeń produktów rolnych i środków spożywczych oraz produkty tradycyjne.

o rejestracji i ochronie nazw i oznaczeń produktów rolnych i środków spożywczych oraz o produktach tradycyjnych

3)  zadania oraz właściwość organów i jednostek organizacyjnych w zakresie kontroli i certyfikacji produktów rolnych i środków spożywczych posiadających chronioną nazwę pochodzenia, chronione oznaczenie geograficzne albo będących gwarantowanymi tradycyjnymi specjalnościami

Odpada.

„Pkt 2 Produkcja ziół do celów spożywczych lub do kosmetyków - to też jest wykonalne.”

Przyprawy i kosmetyki mnie nie interesują aż tak, chociaż na rynku to teraz najbardziej intratny biznes.

„Pkt 3 produkcja ziół do celów farmaceutycznych…”

Wielohektarowe pola uprawne ziół, nawet prowadzone według ściśle metod biodynamicznych, wydają mi się mrzonką, a  to temu ze  trzeba te hektary posiadać i całe zaplecze z tymi  uprawami związane. Nawet po  uzyskaniu wszelkich dopłat unijnych certyfikatów (prawo jazdy na ciągnik ;)) kredytów  bankowych na 30 lat. Jakoś nie czuje w tym tej idei zielarstwa, a raczej uzależnienie  się od widzimisie wielkich  koncernów, z którymi podpisał bym kontrakty.

Co do  dotacji i dofinansowań, słyszałem ze mając wyższe wykształcenie i po półrocznym okresie „karencji” czyli wegetowania jako  bezrobotny, można otrzymać jednorazowo kwotę około 10000zł na rozwój  swojej firmy o ile  5 lat  do tyłu takowej się nie posiadało. Ale czy są jeszcze na to pieniądze w kasach urzędów to nie wiem. Czy jak zwykle limit już wyczerpano ;P

Po tych wszystkich przemyśleniach, doszedłem do wniosku że najlepszą opcją jest zejście w tzw. szarą strefę. Zbieranie ziół w górach i  uprawa w przydomowym ogródku na małą skale, bez unijnych dotacji i pozwoleń. Leczenie rodziny znajomych itd.. Wymiana doświadczeń i ziół z podobnymi mi ludźmi.

Pozdrawiam i dziękuję za pomoc Basiu
« Ostatnia zmiana: Stycznia 26, 2010, 09:41:47 wysłana przez Kosmaty »
"Daleka jest droga pomiędzy ustami i brzegiem pucharu"

Offline Basia

  • Płytki nurek
  • Global Moderator
  • Dużo Pisze
  • *****
  • Wiadomości: 11103
Odp: zioła, a prawo
« Odpowiedź #17 dnia: Stycznia 26, 2010, 18:17:03 »
Ja bym nie wykluczała wyrobów regionalnych w przedbiegu. Nie musisz swojego wyrobu rejestrować i zastrzegać na poziomie Unii Europejskiej, wystarczy, że coś ustalisz w związku z twoim produktem, geografią i historią
W końcu planujesz swój produkt w jakimś geograficznie zdefiniowanym miejscu.

Żywności i kosmetyków też bym nie wykluczała. Kto napisał, że najlepsza apteka jest w kuchni? Gdzieś to niedawno czytałam w jakimś starociu z allegro.
na przykład: czysty sok z aronii to miotła na cholesterole i inne paskudztwa, soki zaprawiane glukozą od biedy można kupić, dżemy z pektynami też, ale wytłoków z aronii już się nie znajdzie.
W żywności jest naprawdę wiele możliwości zrobienia wielu pożytecznych rzeczy.

Wydaje mi się, że warto prześledzić, w jaki sposób uzyskuje się zezwolenie na sprzedaż ziół już z certyfikatami farmaceutycznymi. Gdzieś, ktoś w Ministerstwie Zdrowia pewnie wie.

Szara strefa nie jest zła, szczególnie na początku, kiedy się przebija przezz przepisy, eksperymentuje z produktami i szuka się pierwszych testerów, czyli króliczków doświadczalnych. ZUS naprawdę mocno boli, kiedy się nie ma nawet jeszcze dochodów, nie mówiąc o zyskach. Nie ma absolutnie powodu dokładać sobie problemów, zanim nie zobaczy się widoków na możliwość wystawienia pierwszej faktury.
Z pierwszymi produktami, jeszcze z poziomu szarej strefy, czyli jako na przykład "gospodarz domowy", czyli osoba fizyczna, możesz startować na różnych regionalnych jarmarkach i testować marketing w praktyce.

Pamiętaj, że w Polsce bezpośrednia sprzedaż wyrobów z własnej ziemi lub runa leśnego uzbieranego samodzielnie jest nie dość, że legalna, ale i nieopodatkowana.
Dzięki temu legalnie funkcjonują targowiska.
No... może z naleweczkami należy się zaopatrzyć jednak w odpowiednie dokumenty ;-)

powodzenia :-)

Offline Kosmaty

  • Mało Pisze
  • **
  • Wiadomości: 50
Odp: zioła, a prawo
« Odpowiedź #18 dnia: Stycznia 28, 2010, 09:08:44 »
W tym lokalnym wyrobie trzeba by zagwarantować ze to „tradycyjna specjalność”. To nie wiem jakim cudem to zagwarantuję.

Żywność i kosmetyki  to dla mnie taki dodatek do zielarstwa.

Drogę prawną  co do sprzedaży ziół w Polsce opisałem w powyższych postach.

Terapie zielarskie traktuje poważnie jako leczenie ludzi, a nie jako testowanie na „króliczkach”.  Jak bym chciał bić kasę, to zajął bym się importem tego szarego mydła z Syrii, gdzie na bazarach za kostkę płaci się  50gr, latają po tym muchy, pył (za jakość surowców też nie dał bym głowy), a u nas sprzedają to w supermarketach  kosmetycznych jako  cudowne panaceum  ożywcze na skórę po 30zł  :P. Lokalny wyrób z krajów Sindbada żeglarza  i Baśni  1001 nocy ;)

Odnośnie biurokracji pomocy prawnej dofinansowań znajomy z Niemiec który chciał  założyć w Polsce  firmę, z kwitował po przejściach ze czuł się jak bohater Procesu Kafki ;P.

Co prawda uprawiać mogę na ziemi, ale żeby sprzedawać owe dary  natury musze się dostosować do prawa : Dz.U.2007.75.492   wynik. z   art. 1 pkt 10, art. 15, opisany parę postów wyżej.

Ostatnio dowiedziałem się o  znachorze zielarzu, który lecząc w Bielsku Białej ma kolejki do siebie.

I to chyba rozwiązuje  sprawę : >

pozdrawiam
"Daleka jest droga pomiędzy ustami i brzegiem pucharu"

Offline Basia

  • Płytki nurek
  • Global Moderator
  • Dużo Pisze
  • *****
  • Wiadomości: 11103
Odp: zioła, a prawo
« Odpowiedź #19 dnia: Stycznia 29, 2010, 21:57:17 »
Cytuj
W tym lokalnym wyrobie trzeba by zagwarantować ze to „tradycyjna specjalność”. To nie wiem jakim cudem to zagwarantuję.

Trzeba by przerzucić literaturę krajoznawczą i etnograficzną Twojego regionu. Można zacząć od Oskara Kolberga, ale może znajdzie się coś nawet starszego.

Cytuj
Żywność i kosmetyki  to dla mnie taki dodatek do zielarstwa.

Poczytaj trochę książeczek Witolda Poprzęckiego, który prawie każdą chorobę klasyfikował jako awitaminozę. Może maniak, ale trudno nie odmówić mu nieraz słuszności. Bez uporządkowania odżywiania, w tym i za pomocą ziół, wyleczenie choroby jest bardzo trudne.
W obecnej sytuacji prawnej, żywność i kosmetyki są dla osoby początkującej z własną firemką, są najłatwiejszą drogą do zbadania sposobu wejścia na rynek. Wziąć kredyt pod zastaw własnego mieszkania, a może nawet i rodziców jest łatwo, nawet teraz bank da pod taki zastaw kredyt.
Każdy średnio rozgarnięty hydraulik czy kafelkarz założy firmę w urzędzie gminy bez problemu. Schody zaczynają się dopiero później. Co się stanie jeśli się nie uda albo firma stanie na nogi dopiero za klika lat a kredyt będzie nad głową?
Podobno statystyki z USA mówią, że 1 na 10 firm przeżywa pierwsze 3 lata swojego istnienia.

Piszesz o leczeniu ludzi, ale czy jesteś lekarzem?
Jeśli jesteś lekarzem, to masa problemów przestaje istnieć. Możesz prowadzić sklep medyczno-zielarski bez problemów i leczyć ludzi.

Niezbyt daleko od mojego blokowiska w Gdańsku, też jest zielarz (nie jest lekarzem) i do niego też są kolejki, jednak on dobiera zioła do zdefiniowanej choroby lub kombinacji chorób.

Ja się bardzo cieszę, kiedy do mnie zgłaszają się znajomi w charakterze króliczków doświadczalnych, bo ja się na medycynie oczywiście znam, jak każda typowa Polka ;-).
Zwykle tacy ludzie mieli już pierwsze przygody z oficjalną medycyną, mają zlikwidowane stany ostre, są na etapie przewlekłym i są już trochę zmęczeni lub nawet przestraszeni skutkami ubocznymi zażywanych lekarstw. Jeżeli nie uda mi się ich odesłać do prawdziwego zielarza, to siadam wtedy z nimi nad książkami i przy internecie i zaczynamy rozmowę.
Wspólnie to traktujemy jako eksperyment, który, jeśli się uda, to dobrze, ale jeśli się nie uda to wiemy, że trzeba sprawę przemyśleć od nowa. Dobrze, że ostatnio ukazały się książki dość dokładnie i łopatologicznie opisujące efekty działania kombinacji leków chemicznych i ziół - czy się blokują wzajemnie, czy na odwrót, czy się wzmacniają. To ważne, bo przecież nikt nie odważy się nagle odstawić chemię, aby przejść na zioła.
***

Poza tym dyskusja zaczęła się od zbierania ziół, produkcji olejków i tak dalej, prawda? :-)

Przeczytałam jeszcze raz dokładnie (chyba ze zrozumieniem?) wymagania w sprawie rejestracji "nieprzetworzonych surowców farmaceutycznych używanych w celach leczniczych i surowców roślinnych w postaci rozdrobnionej".
Wydaje mi się, że z rozporządzenia wynika, że trzeba wypełnić formularze, zapłacić, przedstawić wyniki badań labolatoryjnych surowca i opisać proces produkcji (czyli zbioru lub uprawy), dalej to już idą projekty opakowań i ulotek. Myślę, że to jest wykonalne, nawet za niewielką kasę, jednak, jeżeli nie masz własnej ziemi, to trzeba mieć zarejestrowaną firmę.
Paragraf 22?

Powodzenia :-)

Offline Kosmaty

  • Mało Pisze
  • **
  • Wiadomości: 50
Odp: zioła, a prawo
« Odpowiedź #20 dnia: Lutego 20, 2010, 10:31:55 »
Nie znalazłem nic ciekawego.
Za dużo w z tym wszystkim zachodu.

Tak jak pisałem w poprzednich postach, wybieram szarą strefę, sam będę zbierał zioła i uprawiał je na  czarno. Tworzył leki homeopatyczne i leczył nimi ludzi za symboliczną opłatę.

Skoro  w moim mieście powstało takie coś jak SmartShop z dopalaczami, gdzie oficjalnie można sprzedawać trucizny halucynogeny i  inny badziew psychodeliczny, jako "kadzidełka dla kolekcjonerów", a zabrania się  leczenia, czy sprzedaży ziół to pozostawiam to bez komentarza.

pozdrawiam
"Daleka jest droga pomiędzy ustami i brzegiem pucharu"

Offline magiczny_ogrod

  • Nowy
  • *
  • Wiadomości: 12
    • Magiczny Ogród
Odp: zioła, a prawo
« Odpowiedź #21 dnia: Lutego 20, 2010, 12:20:42 »
@kosmaty

Jeżeli chcesz produkować i sprzedawać "produkty lecznicze" i to do tego je zarejstrowac itp., to oczywiście nie masz szans. Do tego trzeba sporej wiedzy i umiejętności, nie wspominając już o pieniądzach, gdzie dom to o wiele za mało.
Jeżeli jeszcze chcesz sprzedawać dajmy na to melisę, miętę czy pokrewne zioła, to czemu nie, są wytyczne farmakopealne, proste testy, badania, atesty, do przeskoczenia sprawa.

Offline Basia

  • Płytki nurek
  • Global Moderator
  • Dużo Pisze
  • *****
  • Wiadomości: 11103
Odp: zioła, a prawo
« Odpowiedź #22 dnia: Lutego 21, 2010, 20:03:17 »
Dopóki nie wchodzisz w mak czy konopie i może tytoń, nie ma, że uprawiasz coś na czarno.
Sprzedaż produktów własnych upraw czy własnych zbiorów ze stanu dzikiego (o ile nie chodzi o rośliny chronione) jest legalna i zwolniona z podatku.

Magiczny_Ogród ma absolutną rację.

Pozdrowienia :-)

Offline Kosmaty

  • Mało Pisze
  • **
  • Wiadomości: 50
Odp: zioła, a prawo
« Odpowiedź #23 dnia: Lutego 23, 2010, 09:26:56 »
Sprzedawać zioła może technik zielarstwa, którego nie mam. A produkcja i sprzedaż  leków homeopatycznych to dopiero przeprawa przez Tartar. W Polsce rząd i prawo nie jest  dla ludzi, tylko ludzie dla prawa. Wybieram jednak szarą strefę.
"Daleka jest droga pomiędzy ustami i brzegiem pucharu"

Offline Basia

  • Płytki nurek
  • Global Moderator
  • Dużo Pisze
  • *****
  • Wiadomości: 11103
Odp: zioła, a prawo
« Odpowiedź #24 dnia: Lutego 23, 2010, 10:42:06 »
Chyba nie zrozumiałeś:
na przykład sprzedajesz melisę z własnej działki, a nie środek leczniczy z gwarancjami i certyfikatami. Sprzedajesz po prostu herbatę ziołową, środek spożywczy, gwarantowany swoją twarzą. To JEST legalne i bez papierów.
Jeżeli jesteś lekarzem, to możesz leczyć i prowadzić sklep medyczno-ziołowy. Jeżeli nie jesteś lekarzem i nie należysz do tego promila ludzi, którzy mają rzeczywiste dary szamaństwa, to lepiej się zastanów, zanim zaczniesz leczyć.

Pozdrowienia :-)

Offline magiczny_ogrod

  • Nowy
  • *
  • Wiadomości: 12
    • Magiczny Ogród
Odp: zioła, a prawo
« Odpowiedź #25 dnia: Lutego 25, 2010, 14:52:54 »
coz, homeopatia jest niemal zmonopolizowana. BOIRON rządzi. Swoją drogą to chyba wymogi do rejestracji produktów homeopatycznych są nieporówywalnie niższe niż leków.
O tym jak trudno zarejstrować nowy LEK, świadczy (zasłyszany) fakt, że w Polsce nowych leków (nie generyków) po wojnie zarejstrowano .... dwa !

I potwierdzę to co Basia elegancko napisała, własną melisę możesz sprzedawać. Jako ziółko, herbatkę do picia, ale nie jako LEK, lekarstwo. Podobnie nie możesz leczyć, jeśli nie jesteś lekarzem, a gdybyś był praktykującym lekarzem, nie mógłbyś sprzedawać leków. Czy to jest ok, to sprawa do dyskusji.
Generalnie uważam że nie jest z ziołami tak źle w Polsce. Bo nawet zioła zarejstrowane jako silnie działające, z pogranicza lek | suplement jak kozłek może sprzedawać niemal każdy. Ponieważ są aktualnie tylko rekomendacje GIF, a nie wymogi ustawowe.

Offline Kosmaty

  • Mało Pisze
  • **
  • Wiadomości: 50
Odp: zioła, a prawo
« Odpowiedź #26 dnia: Marca 03, 2010, 11:12:10 »
Nie interesuje mnie handlowanie herbatkami :/

To może zacznijmy od początku:
Kim jest szaman? to człowiek  w kulturach plemiennych, parający się techniką  leczenia opierającej się  w głównej mierze o nieuświadomione treści duchowe tzw. dawnego przyciemnionego jasnowidzenia, często wprowadzający  się w specyficzny trans pod wpływem różnych  środków odurzających, przez co jak uważał miał kontakt z siłami i istotami  będące  przyczyną dyskomfortu osoby (żyjącej i działającej w swoistej sferze ekosystemu gdzie wszystko ma miejsce i  swój czas ) i  odpowiednich substancji  i sił  przeciwdziałających temu stanowi rzeczy.

Lekarz natomiast od  50 laty traktuje człowieka jako przedmiot medycyny. Sama zaś medycyna dąży do całkowitego  obiektywizmu; człowiek traktowany jest jako wymienialny  przedmiot badań, nie zwraca się uwagi na jego indywidualność. Nauka nie traktuje człowieka jako całość, w zamian rozpatruje i bada jego molekularną strukturę. W biologii molekularnej nie rozpatruje się sensu ludzkiego  bytu. Człowiek jest jedynie aparatem, w którym przebiegają określone zjawiska, będące przedmiotem obserwacji i badań. Dlatego też jeśli lekarz już patrzy na pacjenta,  to  tylko jako na funkcjonalną maszynę.  W badaniach medycznych człowiek jako indywidualność jest całkowicie pomijany, a znaczenie posiada jedynie ogół populacji pacjentów. Im większa populacja badana, tym bardziej wiarygodne wyniki badań, na których opiera się naukowe wnioski. Jeżeli jednak chcielibyśmy odnieść te wnioski do indywidualnego pacjenta, to okazują się one całkowicie bezużyteczne.  Podejście współczesnej medycyny zakłada jednak, że wyniki tych badań są absolutnie pewne. Tymczasem są one potwierdzone jedynie statystycznie, co nie  oznacza zgodności z rzeczywistością. W ten sposób coraz bardziej zbliżamy się  do medycyny opartej na wytycznych. Gdzie proces leczenia przypomina rodzaj przepisu kulinarnego. Np. przy leczeniu cukrzycy, czy zapaleniu płuc którego należy bezwzględnie przestrzegać, a lekarz musi się wytłumaczyć, jeżeli chce odejść od obowiązującego schematu. Inaczej może to mieć następstwa prawne. Jeżeli lekarz prowadzi pacjenta zgodnie z wytycznymi, a ten ostatni ma się coraz gorzej, to w świetle prawa niczego nie można mu zarzucić. W ten sposób lekarz zostaje pogrążony w nowoczesnym systemie feudalnym.
Udowodniono, że najbardziej skuteczny lek obniżający ciśnienie krwi, jakim dysponuje współczesna medycyna działa jedynie u 40% pacjentów. Pozostałe 60% populacji nie reaguje na ten lek w długofalowych badaniach. Osoby te określono mianem non-respondentów. Z przytoczonych wyników badań można wyciągnąć logiczny wniosek,
Że należało by opracować lepszy lek, albo ponownie przemyśleć metodę leczenia. Jednak w artykule oceniającym przydatność owego leku można przeczytać, że: „Należy zastosować  u ludzi taki rodzaj manipulacji genetycznej,  żeby  uzyskać 100% odpowiedzi na badany lek” I nikt nie protestuje!

By dopełnić czarę współczesnych metod leczniczych , nie można zapomnieć o ekonomicznych podstawach sztuki leczniczej gdzie stał się on dochodowym biznesem. A firmy farmaceutyczne, potężne korporacje dotujące określone badania służące by najmniej nie altruistycznym ideałom ludzkości.

Dlatego też wybieram znachorstwo, póki co  daje większe pole manewru i pozwala dogłębnie bez narzuconych odgórnie sposobów postrzegania  pacjenta i metod leczniczych –na  prawdziwe leczenie.

PS. Na podstawie  wywiadu z prof. dr med. Volkerem Fintelmanem „Uzdrawiające siły” wyd. Arche
"Daleka jest droga pomiędzy ustami i brzegiem pucharu"

Offline freshbynature

  • Dużo Pisze
  • *****
  • Wiadomości: 1437
  • zioła i sport
Odp: zioła, a prawo
« Odpowiedź #27 dnia: Marca 22, 2010, 09:17:23 »
Witam

Sam jestem przed podjęciem podobnej decyzji (leczenie i sklep) i dotychczas najbardziej wiarygodny kurs to w/g mnie to : http://www.logrys.pl/index2.php?page_id=18&lang=pol
 i drugi: http://www.iripz.pl/page.php/1/0/show/5/

ps. chcę pisywac na formum o zastosowaniu ziół w sporcie i jako dotatkach zróżnicowaniej diety , czy uzytkownicy sądzą że temat się "nada"? z zielarskim pozdrowieniem -freshbynature
Piękno, które ma się w sobie, nie przemija nigdy, jest  w umyśle,...ale widzą je tylko ci, kórzy umysłem sie posługują... leżysz wstań wstałes-idź idziesz-biegnij biegniesz- leć lecisz?

Offline krynia

  • Średnio Pisze
  • ***
  • Wiadomości: 141
Odp: zioła, a prawo
« Odpowiedź #28 dnia: Marca 22, 2010, 10:31:22 »
Co do kursu prowadzonego przez Logrys, to mam skrajnie różną opinię. Ale to może była jednorazowa "wpadka".

Offline biocrudepolska

  • Nowy
  • *
  • Wiadomości: 2
Odp: zioła, a prawo
« Odpowiedź #29 dnia: Marca 17, 2011, 17:42:18 »
Czy moze mi ktos pomoc i dac info jak wprowadzic nowy produkt na rynek polski - produkt juz chodzi na wegrzech - tam jest produkowany - na bazie rosliny Euforbia Hirta - preparat dobry na wiele.....