Moja babcia kiedyś świecowała uszy koleżankom, a zapewniam, że żadną Indianką Hopi nie jest, a nawet nie jestem pewna, czy o nich kiedyś słyszała, za wyjątkiem moze filmów o "kapelusznikach", których nie traktowała poważnie.
Świecowania używali też znachorzy syberyjscy i rosyjscy. Mam gdzieś to w książce o rosyjskich poradach na zdrowie. Choć tam jest też o dmuchaniu ropuch;)
Krótko wam streszczę swoją historię. Od ponad roku męczę się z szumem lewego ucha i niedosłuchem niskich dźwięków. Słyszę szum własnego pulsu. Nie powiem, ilu lekarzy przeszłam i ile badań zrobiłam. Wszyscy twierdzą, że jestem zdrowa. Dzisiaj byłam przypadkiem u kolejnego i powiedział mi kilka rzeczy, których dotąd nie słyszałam ani nie czytałam w internecie
- szumy w postaci niskich dźwięków związane są z uszami i kręgosłupem a piski i wysokie dźwięki z uszkodzeniem błony i zmian w mózgu
- w przypadku niskich szumów sprawdzić tarczycę, bo przez nią przechodzą tętnice, które mogą być uciśnięte (moja akurat jest zdrowa)
- osłabienie mięśni przy szyi - ćwiczyć przełykanie, wydmuchiwanie powietrza z zamkniętym nosem (to akurat znane), próbować ruszać uszami (!), pochylać i podnosić głowę z dłoniami naciskającymi na kręgosłup szyjny. To wszystko ma wzmocnić mięśnie, które są prawie nieużywane a które mają wpływ na naczynia krwionośne wewnątrz. Kręgosłup mam sprawny, ale mięśnie wokół szyi nierówno wykształcone i to one prawdopodobnie uciskają mi jakieś naczynie krwionośne. Na dopplerze ani prześwietleniu to nie wyszło, bo są za małe (i te mięśnie i te naczynka).
Ćwiczyć będę, choć to zajmuje podobno miesiące a nawet i lata. A przy okazji nastawiam rutę, kasztanowiec ruszczyk i miłorząb na wódce. Będę pić codziennie i dam znać za miesiąc-dwa o wynikach. Dzięki za podpowiedzi. Jestem świeżo zalogowana, choć podczytuję forum od kilku miesięcy.
A na zapalenie ucha to polecam olejek lniany zmieszany z goździkowym, zakraplać 5-10 dni w oboje uszu i dodatkowo napar z kory wierzby 3x dziennie. W miarę gojenia zmniejszać udział olejku goździkowego względem lnianego. Przechodzi, jak ręką odjął bez antybiotyków:) Żaden lekarz mi nie wierzył, że się da:)