Tak, ale wtedy mamy fundamentalne pytanie: nawet, jeśli chodzi nam o mitochondria, to czy one nie mutują? Trudno ocenić, jakie były geny / zdrowie dziadków tej kobiety, bo wszyscy poumierali, zanim dorośli do demencji. Takie było życie kiedyś w Polsce lub tych terenach, które Polską bywały.
***
W sumie powinniśmy się zastanowić, czy rozmawiamy o demencji, która może być między innymi spowodowana przez chorobę Alzheimera, czyli uszkodzenie tkanki nerwowej przez złogi amyloidów, czy o samej chorobie Alzheimera. Nie wiem, czy można złogi bezpiecznie stwierdzić na żywym człowieku. Wchodzi w grę ewentualnie biopsja mózgu. Tomografia złogów nie wykazuje, zwykle pokazuje tylko zaniki. Są eksperymenty z różnymi kontrastami, może teraz już coś jest dostępnego.
Nie wiem, jak w rodzinie Mirii stwierdzono Alzheimera. Czy to tylko tak określono w ciemno jakieś formy demencji bez trzęsionki i zatrzymania w czasie, bo wtedy to by był Parkinson. Czy jednak to były wyniki dokładnych badań?
Leo, ja nie twierdzę, że nie masz zupełnie racji, ja uważam, że jest więcej czynników sprzyjających pojawieniu się demencji, niż tylko fragment dziedziczonej genetyki, czyli mitochondria. Gdyby tak było, to opisana przeze mnie kobieta by żyła przynajmniej 10 lat ekstra z jasnym umysłem po naszej stronie rzeczywistości, tak, jak jej mama, ale tak nie jest.
Ja cały czas kładę nacisk na sprawy krążeniowe, jeśli chodzi o profilaktykę. Żadne mitochondria nie pomogą, jeśli z powodu urazu lub nadużywania aspiryny pojawi się krwiak lub wylew w mózgu, albo z powodu zakrzepu pojawi się udar niedokrwienny.
Pozdrowienia :-)