Destylację z parą wodną wytwarzaną w innym naczyniu opisałam już wcześniej na forum. Nie jest to jednak temat na "wstęp" do destylacji. Postów w serii będzie wiele. Staram się oswoić czytelników z tematem.
Dondarrion
ja nie pozyskuję borowiny z błota, tylko odparowuję wodę z borowiny wymieszanej z wodą, a para porywa różne cząsteczki, które nadają temu destylatowi szczególne właściwości.
Docent - piękny olejek pływający po powierzchni prezentowałam wielokrotnie, nawet taki pływający pod powierzchnią (goździkowy). Destylacja z termometrem też mi nie groźna, tylko mam taki, co cały wkładam do kolby. Utrzymuję temp. 96 -97stopni. Doświadczenie nauczyło mnie, że można destylować z jedną kolbą, bo przy takiej minimalnej sile płomienia proces przebiega pomyślnie. Oczywiście wolę destylację z parą wytwarzaną w innym naczyniu, jednak chwilowo mam taki sprzęt, jak widać.
Co do wczorajszej destylacji - 5 owoców i kilka goździków szału nie zrobiły, przyszedł mróz to nazbieram więcej skórek. Najlepsze efekty są przy wyciśnięciu oleju ze skórek przez wyciskarkę ślimakową i destylowanie tego płynu. Czas dużo krótszy , no i efekty widać lepsze.
http://rozanski.ch/forum/index.php?topic=933.msg8937#msg8937goździki
zrobiłam boski hydrolat z róży
No więc nie jest na miejscu "dziewcze się stara" w którym wyczuwam lekceważenie. Możesz mi mówić "Mistrzu".