Zasłyszane. Sama haluksów nie mam choć cała linia rodzinna mojej mamy jest mocno nimi obdzielona. Może to efekt noszenia wygodnych butów mnie chroni i dbałość o pion w chodzeniu.
Pamiętam jak mama miała nakładki korygujace składające się z platiku i takich pasków skórzanych z rzepami. Spała w nich bo chodzić się nie dało. Stopy wiecznie poobcierane, odparzone a i tak skończyło się cięciem.
Trwa test na klientkach kilku preparatów. Prym wiedzie maść z tłuszczem rekinim i wyciągiem z liścia laurowego. Jak sobie teraz doczytałam to w owej maści zawarte są składniki:
woda, gliceryna, spirytus polioksyetylowany, spirytus tsetilstearylowany, olej kukurydziany, dimeticone, tritanolaminy, tłuszcz rekina, kamfora, ekstrakt pieprzu, ekstrakt pięciornika, ekstrakt liścia laurowego, ekstrakt z bzu, ekstrakt miodu, ekstrakt morszczynu, ekstrakt jałowca, ekstrakt eukaliptusa, olej pichtowy, metylu nekotinat, kwas mrówkowy, propylen glikol.
Test nie trwa długo bo gdzieś 2 tygodnie. To co słyszę to raz, że zmiany stały się mniej twarde a bardziej galaretkowe a dwa, że skóra przestała być tkliwa, bolesna.
Myślę, że to prawda bo owe osoby przychodzą po kolejne opakowania.
Niektóre panie dodatkowo robią kąpiele stóp w biszoficie czy też okłady z niego.
Z ciekawostek. W sprzedaży są takie ortopedyczne poduszeczki pod śródstopie które powodują jakby zaokrąglenie stopy i zmianę rozłożenia ciężaru. Ponoć daje to ulgę i można je umiejscowić w bucie. Wkładki głównie są zapisywane przy płaskostopiu ale przy haluksach również są przydatne.