Brukiew w Polsce jest kojarzona jako jedzenie dla więźniów obozów koncentracyjnych, więc ma bardzo złe konotacje.
- Niby przez kogo jest tak kojarzona? Pokolenie, które mogło ją w ten sposób kojarzyć już niemal wymarło. Za to tak jak pisałam wcześniej, mnóstwo Polaków miało okazję posmakować brukwi w krajach, w których jest bardzo popularna, a do których wyjeżdżali pracować.
No właśnie trwałość takich stereotypów w kulturze jest dużo większa, niż długość życia ludzkiego XD
Socjologowie, badając i nanosząc na mapy różne dane (np. wyniki wyborów i referendów, dane z ankiet itp.), dostrzegają na tych mapach nie tylko granice dawnych zaborów, ale nawet GRANICĘ ZASIĘGU PIECÓW DYMARKOWYCH. Jak myślisz - czy ta granica jest widoczna dlatego, że jeszcze żyją ludzie, którzy te piece obsługiwali? Oj chyba nie

Możesz nie mieć wiedzy kulturoznawczej i socjologicznej, ale przynajmniej przyjmij do wiadomości, że ona istnieje i coś o świecie nam mówi.
Po wojnie nikt nie mógł patrzeć na brukiew i ten stan "odwrotu od brukwi" stał się stanem trwałym. I może takim pozostać pomimo upływu kolejnych 3 pokoleń.
Dziś większość ludzi w PL po prostu nie myśli o tym, że chętnie spróbowaliby brukwi. Co więcej, warzywo to nadal jest obecne w kulturze właśnie jako synonim żywienia w czasach biedy (być może tylko w świadomości 5% ludzi oczytanych, pamiętających wspomnienia dziadków itp. - ale te 5% też oddziałuje). Ludzie mimo wszystko pamiętają, co znaczy określenie "brukwią żyłem" w odniesieniu do czasów wojennych.
Być może brukiew w jakiś sposób na polskie stoły wróci, być może właśnie za sprawą tych Polaków, którzy wracają z wysp - ale może też nie wróci.