Moim zdaniem nie ma jednego panaceum na wszystkie lub na pewną grupę schorzeń czy dolegliwości.
Wielu spośród nas, czytelników opracowań Gospodarza wymieni kilka roślin o równie szerokim spektrum działania.
O bajkalinie a właściwie tarczycy bajkalskiej w której ona występuje poczytałem trochę na ulotce jednego ze sztandarowych produktów Bonimedu.
Chwalą ją ale nie przeceniają. Opisane są tam skrótowo, jak to na ulotce produktowej badania nad odmładzającym działaniem bajkaliny. Jednak jest tam prezentowane realne podejście do tego zagadnienia. Autorzy podają, że jest to na razie "rozpracowywanie" pewnej teorii.
Okazuje się, że działanie bajkaliny ma też swoje ograniczenia i daleko jej do statusu panaceum.
Jakoś tak się dzieje, że Chińczycy mają więcej takich cudownych substancji i roślin.
Jagody goi, grzyby i herbaty. Całe bogactwo.
Jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy jest niewątpliwie bogata tradycja ziołolecznictwa w chińskiej medycynie, która nie została naszym zachodnim wzorem skreślona jako archaizm.
Przeciwnie Chiny nadal z wielkim powodzeniem nadal rozwijają swe prawie 3000-letnie tradycje. Mają też i to, o czym pisał nasz Gospodarz:
http://rozanski.li/?p=2831W innym miejscu już z dreszczykiem emocji poczytamy o tej roślinie coś takiego:
http://dozdrowia.com/szokujacy_raport_o_dlugowiecznosci_chinczykow.pdfCzytając to wszystko rodzi się jeden wniosek. Wystarczy przejść na chińszczyznę. Może aby nie dostać przy okazji skośnych oczu dorzucić co nieco z naszych łąk i pól do jedzonka, a człek znudzi się życiem bo 500 lat z haczykiem to już trochę nieprzyzwoite żyć tak długo w zdrowym, sprawnym i młodym ciele
Jest w tym "szaleństwie" chyba też i trochę reklamowej propagandy. Wszak marketingowcy muszą z czegoś żyć.
Niedawno ( czasy Tołpy) wszystko było z torfu. teraz 3/4 kosmetyków jest z olejku arganowego
Inna sprawa ile tego olejku tam jest faktycznie, najczęściej występuje on w ilościach homeopatycznych. Wszyscy to kupują bo dobre, bo trendy bo... Ile osób jednak kupi czysty olejek ? Gwarantuję, że garstka . Większość chętnych odkłada olejek z powrotem widząc jego cenę.Pozostaje wersja marzycielska i sięgnięcie po coś z tych tych setek ton "arganu" zalegającego sklepowe półki. Gdyby chcieć to wszystko zapełnić olejkiem jaki według marketingowców w ich produktach występuje, chyba państwu Maroko brakło by terytorium na uprawy, czego niewątpliwym efektem mielibyśmy kolejny graniczny konflikt zbrojny zwany wojną arganową