Zresztą trzeba zauważyć iż w fitoterapii rosyjskiej nie ma nie tylko boreliozy ale też wielu chorób autoimmunologicznych np ch. Hashimoto czy Crohna.
Pojęcie jest, ale nie w najpopularniejszych książeczkach. Trzeba by patrzeć na kliniczną fitoterapię, tam można więcej poczytać. Hashimoto i Crohn to ogółem u nich właśnie immunodeficyty.
Borelioza jest niestety tylko wzmiankowana, jako znak zapytania. U nich co prawda ludzie są proszeni o zgłaszanie się do lekarza zaraz po złapaniu kleszcza i dostają antybiotyk z urzędu, co może ogranicza nieco zbyt późne rozpoznania. Ale na rosyjskich forach boreliozowych jest taki sam płacz jak i na naszych.
W zasadzie znalazłam kiedyś tylko jeden przepis na podbicie odporności w celu zapobieżenia boreliozie.
Jednak, muszę stwierdzić, że najnowszych publikacji nie czytałam za wiele.
Jak są nawet nazwy łacińskie to z jakiś archaicznych taksonomi.
Muszę stwierdzić, że naukawcy, którzy nie umieją niczego konkretnego zrobić najchętniej majstrują przy taksonomii i terminologii, bo wtedy nie muszą mieć żadnych merytorycznych osiągnięć. Coraz bardziej mnie to wkurza. Już nie ma dwutlenku węgla, jest ditlenek węgla, nie ma pierwotniaków, są protisy, do których doklejono jeszcze glony, w tym i wielkie brunatnice i tak dalej.
Np dawkowanie ziół łyżka naparu 3 razy dziennie. To przecież żart.
A weźmiesz więcej sekurinegi? Przecież to jest o mało co strychnina.
No i stężenia 50 gram na pół litra wódki. Także wzorzec do naśladowania żaden.
Jeśli ta proporcja działa, to co w tym złego?
I jeszcze jeden fajny szczegół. Korsun na swoim profilu na V kontakcie umieszcza pdf książek konkurencji ?
Zgadza się, zaciągnęłam stamtąd parę ładnych megabajtów :-)
Na pewno Korsunowie się dogadali z innymi autorami, te książki są niedostępne - nakład wyczerpany, a światek rosyjskich naukowych fototerapeutów jest mały. Akurat tym bym się najmniej martwiła.
Pozdrowienia :-)