Wróciłam do swojego pierwszego wpisu na forum, zabawne mi się to dzisiaj czytało, jaki człowiek był głupi

ile sie nauczyłam i ile zmieniło się w moim codziennym życiu dzięki Wam.
Chciałam odświeżyć sobie temat "gestu muszli", postanowiłam znowu poddać sie temu zabiegowi, tak "odświeżyć się na wiosnę". Dziś shank prakshalana, od jutra ssanie oleju i delikatna zmiana diety (wykluczenie mięcha na jakiś czas, zwiększenie podaży ryb, straczków i błonnika). Ponad to zioła wątrobowe, wzmacniające i "sikupędne". Czas też pozbyć sie pociążowych artefaktów: rozsypanego uzębienia, nadwagi i hemoroidów. Jutro będę miała wyniki hemoglobiny glikolizowanej, zostanie cytologia... Nachodzi mnie też na zbadanie cholesterolu (choć zdziwilabym sie gdyby wyszło zle).
i niby wszystko ok ale kiedy dziś katowałam się piciem słonej wody i pociągnęło mnie na wymioty to pojawiła sie krew. Dzisiejsza shank prakshalana nie poszła tak sprawnie jak ostatnio, solanka nie mogła przejść sprawnie, zalegała w żołądku wiec były i wymioty, zmartwiła mnie ta krew. Zabieg udało sie jednak doprowadzić do końca. Nie mam bólów brzucha, zgagi, dolegliwości wątroby ani żołądka, zachodze wiec w głowę skąd czerwone wymioty?