Najwyraźniej kiedy sypiałam w takich godzinach, w jakich mi pasowało, to musiałam ową fazę REM mieć, bo wysypiałam się po 7-8 godzinach snu i nie miałam problemu ze wstawaniem. To niby dlaczego teraz nagle jej nie mam? Nie sądzę, aby tak było. Po prostu cały czas muszę walczyć ze swoim biologicznym rytmem snu, który dąży do tego, aby codziennie później wstawać i później zasypiać w porównaniu do dnia poprzedniego. W efekcie powstaje dług snu i mój organizm nie chce tego długu odsypiać wieczorem, tylko rano. Mimo zaległości nie jestem w stanie zasnąć wcześniej niż zwykle, ale te zaległości powodują, że rano nie potrafię wstać, bo jestem zwyczajnie niewyspana. I dopiero gdy owe zaległości urosną do horrendalnych rozmiarów (zbierane przez tydzień lub dłużej), to udaje mi się wreszcie zasnąć wcześniej. I tak w kółko. Myślę, że faza REM nic do tego nie ma. Po prostu mój organizm ma w głębokim poważaniu to, czy jest dzień, czy noc i że doba trwa 24 godziny, bo jego doba trwa coś ok. 26-27 godzin

Kiedyś gdzieś czytałam, że tyle właśnie trwała doba ludzi w eksperymentach, w których byli odcięci od świata zewnętrznego przez dłuższy czas i nie wiedzieli czy jest dzień czy noc.
O modafinilu poczytam, dziękuję za info

Dodam, że aby wstawać zawsze rano, zaczęłam brać melatoninę 3mg i to mi bardzo pomogło się przestawić, bo bez melatoniny to w ogóle nie dałabym rady. Biorę ją nadal, ale teraz jest mi jakoś wyjątkowo trudno utrzymać te stałe pory snu. Melatoninę zażywam ok. godz. 20-tej. Czasem biorę jeszcze jedną 2-3 godz. później, ale to bardzo rzadko, jak czuję, że nie będę mogła zasnąć. Może powinnam zwiększyć dawkę do 5mg? Aczkolwiek czytałam, że lepiej właśnie brać dwie mniejsze dawki tak, jak to czasem robię...
@Edycja:
Poczytałam, ale zdecydowanie nie mam narkolepsji ani hipersomni. Nigdy nie zasypiam w ciągu dnia i nawet nie potrafiłabym się zdrzemnąć. Już w przedszkolu miałam problem, bo praktykowano tam coś, co nazywano leżakowaniem, a była to po prostu drzemka. Dzieci spały, a ja się okrutnie nudziłam, bo nigdy nie zasypiałam w ciągu dnia, chociaż byłam niewyspana, bo musiałam wcześnie wstawać do tego przedszkola.
Przez długi czas miałam problem z sennością po posiłkach, ale jak zmniejszyłam porcje i zaczęłam ćwiczyć na stepperze bezpośrednio po jedzeniu, to ten problem znikł albo znacząco się zmniejszył, chociaż jak sobie czasem pozwolę zjeść więcej, to senność się znów pojawia, ale i tak nie byłabym w stanie wtedy zasnąć