Wiecie, coś jest w tym, że Matka Natura podsuwa nam zioła wedle potrzeby...
Poszłam dziś na spacer do lasku niedaleko, a na łące po drodze kwitną sobie śliczne żółte kwiatki, bliżej mi nie znane, całe dywany tego kwiecia. Sprawdziłam w aplikacji do identyfikacji roślin i podpowiedziała, że to kosmaczek. Nazwa jakby trochę mi znana, więc szybko zajrzałam na strony Doktora i już wiem, że dostałam prezent dla mojej wątroby. Nazbierałam i będę popijać. Akurat jestem w potrzebie. Spróbuję też sobie zaprowadzić kosmaczka w ogródku, bo bardzo mi się spodobał, zadarnia ziemię, może dałby sobie radę na moim ugorze pod dębami?
I taka ciekawostka: obok kosmaczka łan tymianku. Nie zrywałam, bo mam własny, ale bardzo mnie ucieszył, nie spodziewałam się spotkać dzikiego tymianku. A może to była macierzanka, teraz nie wiem, ale w sumie tak jakby rodzina...