Najbliżej do wełnowców, ale nie koniecznie. To, co widać najlepiej to jakaś woskowo-jedwabista wydzielina najprawdopodobniej.
Na gałązkach widać całe skupiska tych "tworów".
Pytałem pracowników firmy zajmującej się pielęgnacją ogrodów i też zauważyli w ostatnim czasie w moim rejonie, ale wiedzą mniej ode mnie. Jak na razie nie widać szkód.
Moja teoria brzmi tak, że to kolonizacja nowego terytorium, a to co widzimy, to osłona dla jaj. Kiedy coś się z nich wylęgnie, to dopiero zacznie się "jazda". Nie chcę pryskać chemią, więc spróbuję wywar z wrotycza... jak tylko będę miał chwilę, bo chwilowo jestem w niedoczasie.