General Category > Rozmowy towarzyskie zielarzy
Zabobony kontra medycyna akademicka - 1:0
Pragmatyk:
Człek cywilizowany z natury rzeczy idzie przetartą drogą nauki... do momentu, kiedy uzmysławia sobie, że coś tu nie "gra" :-)
Tak miałem ostatnio z chorobą lokomocyjną u kilkulatki, której nijak nie dało się opanować.
Syropki, czopki po posiłku i na czczo... no na hipnozę jeszcze za wcześnie ;-) Nic nie dało rady - po przejechaniu kilkunastu kilometrów kończyło się wymiotami.
Od zaprzyjaźnionej forumowiczki usłyszałem:"a plasterek na pępek - zabobon, ale podobno skuteczny". Człek cywilizowany, ale jednak otwarty sprawdził ten "zabobon", przy oporze co bardziej uładzonych opiekunów ;-)
Okazało się, że w tym konkretnym przypadku metoda zadziałała w 100%. Rozzuchwaleni powodzeniem na czczo, sprawdziliśmy w drodze powrotnej opcję z pełnym żołądkiem i znowu sukces!
Teraz pozostaje znaleźć naukowe wyjaśnienie dla tegoż "zabobonu", ale jak zwykle na to kasy nikt nie da (bo nie da się sprzedać plasterka na pępek za milion), więc "zabobon" pozostanie zabobonem.
44:
To w prosty sposób mogłaby wyjaśnić totalna biologia.
Pragmatyk:
--- Cytat: 44 w Lipca 02, 2023, 16:24:01 ---To w prosty sposób mogłaby wyjaśnić totalna biologia.
--- Koniec cytatu ---
Nie szukam jakiegokolwiek wyjaśnienia. Pobieżnie rzuciłem okiem na tę "biologię totalną" i nie przekonuje mnie. Bardziej miałem na myśli racjonalne, naukowe wyjaśnienie zjawiska, wraz z "popularyzacją totalną" w celu uniknięcia trucia naszych dzieciaków niepotrzebną chemią i nabijania kabzy współczesnym handlarzom "płynem na porost włosów".
Basia:
Jak byłam dzieciakiem rzygałam w samochodach strasznie. Do dziś nie czytam w samochodzie. Ale przyczynę i rozwiązanie znam: potrzebne świeże powietrze. W pociągu nie mam problemów.
Samochód musi być przewietrzony, a ogrzewanie włączone tylko na tyle, by nie uświerknąć.
Czyli w moim przypadku to zatrucie spalinami, a nie choroba lokomocyjna.
Możliwe, że inne dzieci mają inaczej
Pozdrowienia :-)
Pragmatyk:
Samochód się nie zmienił, sposób eksploatacji/podróżowania również - zwykle z klimą ustawioną na temp efektywną ok. 18-20 stopni (w upały nieco wyżej). Nic się nie zmieniło, poza plasterkiem na pępku :-)
Mnie przekonuje wyjaśnienie samej "choroby", jako dezorientację OUN - brak "konsekwencji równowagi" pobudzający błędnik. Wtedy nerwem błędnym idzie sygnał "paniki" stymulując skurcze układu pokarmowego i jakoś go uspokaja to "usztywnienie" plastrem w okolicach pępka - okolicach przebiegu wiązki nerwowej układu przywspółczulnego...
Nawigacja
[#] Następna strona
Idź do wersji pełnej