Witam

Od 10 lat zmagam się z zatokami. Nie pamiętam kiedy "normalnie" chorowałam. Zawsze jest tak że z nosa leje mi się do gardła atakując krtań tchawicę przez co mam suchy duszący kaszel trwający bardzo długo. Bywalo tak że potrafiłam całą noc szczekac.. tak można to nazwać.. Lekarze twierdzą- alergia, zatoki. Testy wykonywane na alergię coś tam wyszło, spirometria za każdym razem tragedia. Przepisano sterydy i wziewy. Oczywiście polepszyło się ale nie na długo. Musiałabym brać co jakiś czas sterydy i leki na alergię, tylko że problem nie znika. Laryngolog chciała wysłać mnie do szpitala na tomografię, ale gdy stwierdziła przewlekłe zapalenie zatok dała mi kilka antybiotyków plus inne leki, cała siata leków... Nie zgodziłam się na takie leczenie. Aaa jeszcze ddodała, że to wina krzywej przegrody nosa. I pytanie czy ktoś z Was robił taki zabieg? Czy warto?
Najgorzej jest na jesieni wtedy non stop łapie to coś, na wiosnę też się zdarza. Czytałam wątki o zatokach, najbardziej nie wiem jak poradzić sobie z tym ciągłym spływaniem po gardle, zapaleniem gardła i suchym, duszącym kaszlem.
Od 2 tyg zaczęłam ssać olej słonecznikowy, biorę także wyciąg z grejpfruta. Na zatoki zioła szwedzkie (okłady-kilka razy); olejki ( olejek eukaliptusowy-inhalacje-ktoś pisał, że stosuje olejki wewnętrznie albo jakieś masaże jeśli dobrze pamiętam, proszę o dokładne informacje); płyn lugola- dopiero początki i próbuje się przemóc

Gdy czuję, że coś mnie bierze biorę witaminę D i C duże dawki. Raz jest lepiej a czasami muszę się pomęczyć ale schemat jest ten sam.
Czytałam też o krwiściągu. Czy ktoś to stosował?
Dziękuję za wszystkie rady i pomoc

Pozdrawiam
